ul. Szlak 8A/5 Kraków
pn – pt 8:00 - 21:00, sb 9:00 - 14:00

admin

Mity na temat psychoterapeutów

1. Psy­cho­te­ra­peu­ta milczy.

Aktyw­ność i dyrek­tyw­ność psy­cho­te­ra­peu­ty zale­ży od nur­tu, w jakim pra­cu­je. W okre­sie powsta­wa­nia psy­cho­ana­li­zy zasa­dy tera­pii były odmien­ne niż w cza­sach współ­cze­snych – tera­peu­ta nie patrzył na pacjen­ta leżą­ce­go na kozet­ce, for­mu­ło­wał komen­ta­rze rzad­ko, zaj­mu­jąc się głów­nie ana­li­zą mate­ria­łu dostar­cza­ne­go przez pacjen­ta. Tak pra­cu­je już nie­wie­lu ana­li­ty­ków w uję­ciu psy­cho­ana­li­zy kla­sycz­nej. W cza­sach współ­cze­snych wie­lu psy­cho­te­ra­peu­tów odcho­dzi od tego rodza­ju pra­cy (psy­cho­te­ra­pia psy­cho­dy­na­micz­na, poznaw­czo-beha­wio­ral­na, sys­te­mo­wa, huma­ni­stycz­na, Gestalt). Tera­peu­ta i pacjent zaj­mu­ją pozy­cje naprze­ciw­ko sie­bie, a aktyw­ność psy­cho­te­ra­peu­ty jest dużo więk­sza – szcze­gól­nie na wstęp­nym eta­pie kon­sul­ta­cji i wywia­du, ale tak­że w kolej­nych eta­pach tera­pii. Tera­pia poznaw­czo – beha­wio­ral­na opar­ta jest na podej­ściu edu­ka­cyj­nym. Tera­peu­ta pra­cu­ją­cy w tym nur­cie jest aktyw­ny i dyrek­tyw­ny (np. zle­ca zada­nia). W tera­pii psy­cho­dy­na­micz­nej mil­cze­nie może poja­wić się w tra­cie pro­ce­su psy­cho­te­ra­peu­tycz­ne­go, ale wyni­ka czę­ściej z opo­ru pacjen­ta niż bra­ku komen­ta­rzy psy­cho­te­ra­peu­ty. Tera­peu­ta pra­cu­ją­cy w tym nur­cie jest umiar­ko­wa­nie dyrek­tyw­ny (nie zle­ca zadań czy zacho­wań, ale może wspól­nie z pacjen­tem usta­lić pew­ne ramy lecze­nia, np.sformułować zakaz odre­ago­wy­wa­nia emo­cji w for­mie samo­oka­la­cze­nia na czas tera­pii), a tak­że umiar­ko­wa­nie aktyw­ny (na sesjach prze­wa­ża aktyw­ność pacjenta).

2. Psy­cho­te­ra­peu­ta myśli, że zna pacjen­ta lepiej niż on sam.

Celem psy­cho­te­ra­pii nie jest “pozna­nie” pacjen­ta, lecz wspól­ne doj­ście do pew­nych wnio­sków słu­żą­cych pro­ce­so­wi zdro­wie­nia. Współ­pra­ca pomię­dzy tera­peu­tą a pacjen­tem jest klu­czem do osią­gnię­cia celów tera­peu­tycz­nych. Psy­cho­te­ra­peu­ta może pro­po­no­wać odmien­ne rozu­mie­nie pro­ble­mów zgła­sza­nych przez pacjen­ta, lecz każ­do­ra­zo­wo jest to kon­sul­to­wa­ne z pacjen­tem i jego sta­no­wi­skiem. Tera­pia odby­wa się w prze­strze­ni pomię­dzy dwo­ma oso­ba­mi, sam tera­peu­ta nie jest w sta­nie roz­wią­zać trud­no­ści zgła­sza­nych przez pacjen­ta ani cało­ścio­wo zro­zu­mieć ich bez zaan­ga­żo­wa­nia obu stron.

  • 3.     Psy­cho­te­ra­peu­ta “roz­grze­bu­je” prze­szłość i bada nie­istot­ne fak­ty z dzieciństwa.

Meto­dy psy­cho­te­ra­pii zale­żą od nur­tu, w któ­rym pra­cu­je psy­cho­te­ra­peu­ta. Psy­cho­ana­li­tyk (psy­cho­ana­li­za kla­sycz­na) może być szcze­gól­nie zain­te­re­so­wa­ny okre­sem dzie­ciń­stwa, gdyż celem psy­cho­ana­li­zy jest bada­nie nie­świa­do­mych moty­wów myśle­nia i emo­cji, któ­re to czę­sto zako­rze­nio­ne są w prze­szło­ści. Tera­peu­ta psy­cho­dy­na­micz­ny będzie zain­te­re­so­wa­ny prze­szły­mi bli­ski­mi rela­cja­mi, ale nie rów­nie sil­nie sku­piać się będzie na obec­nych trud­no­ściach. Tera­peu­ta poznaw­czo-beha­wio­ral­ny czy tera­peu­ta Gestalt zaj­mo­wać będzie się głów­nie teraź­niej­szo­ścią i aktu­al­ny­mi wzo­ra­mi zacho­wa­nia. Prze­szłość pacjen­ta jest istot­na do cało­ścio­wej ana­li­zy oso­bo­wo­ści oraz zgła­sza­nych pro­ble­mów. Rów­nie waż­ne są jed­nak aspek­ty funk­cjo­no­wa­nia w teraź­niej­szo­ści, a tak­że per­spek­ty­wa przy­szło­ści. Wszyst­kie te wymia­ry cza­so­we powin­ny być trak­to­wa­ne z taką samą uwa­gą. Przy­czy­ny trud­no­ści nie zawsze leżą w kon­kret­nym zda­rze­niu z prze­szło­ści, a są raczej efek­tem wie­lu czyn­ni­ków takich jak: pre­dys­po­zy­cje bio­lo­gicz­ne, struk­tu­ra oso­bo­wo­ści, wzo­ry zacho­wa­nia i odczu­wa­nia. Okres dzie­ciń­stwa jest istot­nym cza­sem for­mo­wa­nia się oso­bo­wo­ści. Dostęp do obiek­tyw­nych fak­tów z tego okre­su jest jed­nak utrud­nio­ny przez wła­ści­wo­ści ludz­kiej pamię­ci, dla­te­go też nie powi­nien być trak­to­wa­ny jako jedy­ne źró­dło infor­ma­cji o pacjencie.

4. Psy­cho­te­ra­peu­ta oce­nia pacjen­tów i ich krytykuje.

Psy­cho­te­ra­peu­ta nie powi­nien wyra­żać wła­snych opi­nii, dla­te­go też nie oce­nia zacho­wań. Nie ozna­cza to jed­nak, że wyra­ża się wyłącz­nie w spo­sób wspie­ra­ją­cy. Celem psy­cho­te­ra­pii jest opra­co­wa­nie trud­no­ści pacjen­ta i jego kon­flik­tów wewnętrz­nych. W żad­nym przy­pad­ku tera­peu­ta nie for­mu­łu­je jed­nak kry­ty­ki, a raczej zachę­ca do zasta­no­wie­nia się nad przy­czy­na­mi zacho­wań czy emo­cji. Neu­tral­ność psy­cho­te­ra­peu­ty w kwe­stiach świa­to­po­glą­do­wych jest istot­ną wła­ści­wo­ścią psychoterapii.

Jeśli odczu­wasz cier­pie­nie w związ­ku ze swo­im funk­cjo­no­wa­niem, doświad­czasz obja­wów zabu­rzeń psy­chicz­nych bądź bory­kasz się z wąt­pli­wo­ścia­mi w tym obsza­rze – skon­sul­tuj się z psy­cho­te­ra­peu­tą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia doświad­czo­ny zespół spe­cja­li­stów pro­wa­dzi kon­sul­ta­cje psy­cho­lo­gicz­ne, dia­gno­sty­kę, kon­sul­ta­cje lekar­skie, far­ma­ko­te­ra­pię oraz psychoterapię.

Sport to zdrowie (psychiczne)?

Wysi­łek fizycz­ny zwią­za­ny jest zarów­no ze zdro­wiem fizycz­nym jak i psy­chicz­nym. Bada­nia nauko­we suge­ru­ją sku­tecz­ność aktyw­no­ści fizycz­nej w obni­ża­niu ryzy­ka cho­rób ser­ca, cukrzy­cy (typu II), a tak­że w utrzy­my­wa­niu zdro­wej masy cia­ła oraz wzmac­nia­niu mię­śni i kości. Dodat­ko­wo, regu­lar­ny, umiar­ko­wa­ny wysi­łek obni­ża poziom stre­su i zapo­bie­ga spad­ko­wi spraw­no­ści ukła­du odpor­no­ścio­we­go spo­wo­do­wa­ne­mu stre­sem. Wie­le badań nauko­wych potwier­dza tak­że powią­za­nie mię­dzy wysił­kiem fizycz­nym a obja­wa­mi zabu­rzeń depre­syj­nych oraz lękowych.

Bada­nia prze­kro­jo­we ana­li­zu­ją­ce zwią­zek pomię­dzy wysił­kiem fizycz­nym a nastro­jem mają spój­ne wnio­ski. Regu­lar­na aktyw­ność fizycz­na obni­ża ryzy­ko zabu­rzeń depre­syj­nych wśród osób zarów­no mło­dych jak i star­szych. Bada­nia na pró­bie liczą­cej oko­ło sześć tysię­cy osób potwier­dzi­ły związ­ki pomię­dzy wysił­kiem fizycz­nym a rzad­szym wystę­po­wa­niem depre­sji, fobii spo­łecz­nej, ago­ra­fo­bii oraz fobii spe­cy­ficz­nych. Rela­cja pozo­sta­ła istot­na przy kon­tro­li zmien­nych takich jak:dane socjo­de­mo­gra­ficz­ne osób bada­nych, zgła­sza­ne przez nich cho­ro­by soma­tycz­ne oraz współ­wy­stę­pu­ją­ce zabu­rze­nia psychiczne.

Wia­ry­god­niej­szych danych dostar­cza­ją bada­nia lon­gi­tu­di­nal­ne (bada­nia pro­wa­dzo­ne na prze­strze­ni wie­lu lat), gdyż poziom podej­mo­wa­ne­go wysił­ku fizycz­ne­go nie jest sta­ły dla kon­kret­nych osób. Oso­by prze­waż­nie aktyw­ne fizycz­nie i wyspor­to­wa­ne nie­upra­wia­ją­ce wysił­ku fizycz­ne­go mają gor­szy stan psy­chicz­ny niż pozo­sta­łe gru­py bada­ne, co może wyni­kać z tego, że z jakichś powo­dów nie mogły przez pewien czas upra­wiać spor­tu. W bada­niach na pró­bie liczą­cej ponad dzie­sięć tysię­cy bada­nych wyka­za­no, że wysi­łek fizycz­ny obni­ża ryzy­ko depre­sji nawet dwa­dzie­ścia pięć lat póź­niej. W bada­niu nad popu­la­cją ludzi w wie­ku pode­szłym codzien­ne­spa­ce­ry oka­za­ły się ogra­ni­czać symp­to­my zabu­rzeń depre­syj­nych dwa lata póź­niej. Zgod­nie z bada­nia­mi nauko­wy­mi są też wnio­ski, że aktyw­ność fizycz­na jest powią­za­na z symp­to­ma­mi depre­syj­ny­mi rów­nież wśród mło­dzie­ży. W tej gru­pie osób regu­lar­ny wysi­łek fizycz­ny może chro­nić przed inny­mi zabu­rze­nia­mi psy­chicz­ny­mi np.somatoformicznymi czy lęko­wy­mi. Wynik oka­zał się jesz­cze wyż­szy wśród osób z uza­leż­nie­nia­mi od sub­stan­cji psy­cho­ak­tyw­nych. Ist­nie­je mniej badań ana­li­zu­ją­cych rela­cję mię­dzy wysił­kiem fizycz­nym a zabu­rze­nia­mi lęko­wy­mi niż depre­syj­ny­mi. Dodat­ko­wo, w bada­niach nad zabu­rze­nia­mi lęko­wy­mi moż­na odna­leźć wię­cej sprzecz­nych wnio­sków. Wyni­ka to z fak­tu, iż ćwi­cze­nia fizycz­ne mogą powo­do­wać zwięk­sze­nie ata­ków pani­ki, co wią­że się z cha­rak­te­rem tego zabu­rze­nia i nie­po­ko­jem pacjen­tów w kon­tek­ście natu­ral­nych reak­cji cia­ła, takich jak zwięk­sze­nie tęt­na, szyb­sze bicie ser­ca czy szyb­szy oddech.

Aktyw­ność fizycz­na jest sprzy­mie­rzeń­cem zdro­wia psy­chicz­ne­go. War­to jed­nak pamię­tać, że sport moż­na trak­to­wać wyłącz­nie jako for­mę pre­wen­cji czy samo­po­mo­cy, nie jako tera­pię zabu­rzeń psy­chicz­nych. Jeśli odczu­wasz cier­pie­nie w związ­ku ze swo­im funk­cjo­no­wa­niem, doświad­czasz obja­wów zabu­rzeń psy­chicz­nych bądź bory­kasz się z wąt­pli­wo­ścia­mi w tym obsza­rze – skon­sul­tuj się z psy­cho­te­ra­peu­tą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia doświad­czo­ny zespół spe­cja­li­stów pro­wa­dzi kon­sul­ta­cje psy­cho­lo­gicz­ne, dia­gno­sty­kę, kon­sul­ta­cje lekar­skie, far­ma­ko­te­ra­pię oraz psychoterapię.

Uzależnienie od Internetu

1.  Powstanie internetu i uzależniania od internetu

Powsta­nie tego, co dziś okre­śla­my jako “Inter­net” było zwią­za­ne z przed­się­wzię­ciem ame­ry­kań­skich infor­ma­ty­ków i cyber­ne­ty­ków, któ­rzy w latach ’60 two­rzy­li pierw­sze pro­jek­ty sie­ci wymia­ny infor­ma­cji nauko­wych na potrze­by woj­ska. Sta­ra­nia te były odpo­wie­dzią na atmos­fe­rę poli­tycz­ną i ide­olo­gicz­ną zwią­za­ną z zim­ną woj­ną. Pro­jek­ty były na począt­ku tyl­ko eks­pe­ry­men­tem, lecz na prze­strze­ni lat roz­wi­ja­ły swo­ją postać, tak że w roku 1990 u USA powsta­ła pierw­sza dzia­ła­ją­ca stro­na WWW. W szyb­kim cza­sie Inter­net stał się zaso­bem globalnym.

Już w latach dzie­więć­dzie­sią­tych bada­cze zaczę­li się zaj­mo­wać tema­tem uza­leż­nie­nia od inter­ne­tu, co poka­zu­je w jak szyb­kim cza­sie korzy­sta­nie z Inter­ne­tu oka­za­ło się posia­dać tak­że poten­cjał zagra­ża­ją­cy ludz­kie­mu dobro­sta­no­wi. W lite­ra­tu­rze anglo­ję­zycz­nej uży­wa się w tej sfe­rze poję­cia „inter­net adic­tion disor­der” (IDA), w Pol­sce mówi się o „zespo­le uza­leż­nie­nia od inter­ne­tu” (ZUI). Pol­ski ter­min został zapro­po­no­wa­ny przez psy­cho­lo­ga i psy­chia­trę prof. A. Jakubika

2.  Objawy i diagnoza uzależnienia od internetu

Obja­wy uza­leż­nia­nia od inter­ne­tu przy­po­mi­na­ją obja­wy innych uza­leż­nień beha­wio­ral­nych, a więc np.uzależnienia od hazar­du czy zaku­po­ho­li­zmu. Sam mecha­nizm uza­leż­nie­nia nie róż­ni się od tego, któ­ry odgry­wa głów­ną rolę w uza­leż­nia­niach od alko­ho­lu czy nar­ko­ty­ków. Mimo tego, że przy­mus korzy­sta­nia z inter­ne­tu nie ma pod­ło­ża bio­lo­gicz­ne­go, ośrod­ki mózgo­we odpo­wie­dzial­ne za uza­leż­nia­nie odpo­wia­da­ją tym, któ­re bio­rą udział w uza­leż­nia­niach od sub­stan­cji. Do obja­wów ZUI (zespo­łu uza­leż­nia­nia od inter­ne­tu) moż­na zaliczyć:

  • przy­mus psy­chicz­ny korzy­sta­nia z Internetu
  • brak kon­tro­li nad cza­sem spę­dzo­nym w sieci
  • wydłu­ża­nie się cza­su spę­dza­ne­go w sie­ci, aby uzy­skać satysfakcje
  • wystę­po­wa­nie zespo­łu abs­ty­nen­cyj­ne­go (draż­li­wość, spa­dek nastro­ju) w przy­pad­ku nie­moż­no­ści korzy­sta­nia z Internetu
  • przed­kła­da­nie korzy­sta­nia z Inter­ne­tu nad wyko­ny­wa­nie obo­wiąz­ków, pod­trzy­my­wa­nie bli­skich rela­cji interpersonalnych
  • rezy­gna­cja ze wcze­śniej­szych pasji i spo­so­bów spę­dza­na cza­su – poczu­cie pust­ki, gdy nie “jest się online”
  • utrzy­ma­nie się zacho­wa­nia pomi­mo wyraź­nych sygna­łów pogor­sze­nia funk­cjo­no­wa­nia w sfe­rze zawo­do­wej i rela­cyj­nej i pogor­sze­nia zdrowia

Ponad­to:

  • zabu­rze­nia kon­cen­tra­cji, uwagi
  • zabu­rze­nia kon­tro­li popę­dów, nadpobudliwość
  • pogor­sze­nie wzro­ku, bóle gło­wy, kręgosłupa
  • bez­sen­ność

3.  Rodzaje uzależnienia

Kim­ber­ly Young wyod­ręb­nił pięć typów uza­leż­nie­nia od inter­ne­tu: Są nimi:

  1. ero­to­ma­nia inter­ne­to­wa – jest to uza­leż­nie­nie od stron por­no­gra­ficz­nych lub innych stron z tre­ścia­mi erotycznymi
  2. socjo­ma­nia inter­ne­to­wa – zwią­za­na jest z uza­leż­nie­niem od kon­tak­tów wir­tu­al­nych z oso­ba­mi pozna­ny­mi w sie­ci; dla oso­by dotknię­tej tym pro­ble­mem może być trud­ne lub nie­moż­li­we nawią­zy­wa­nie i utrzy­my­wa­nie real­nych kon­tak­tów spo­łecz­nych, przy czym na kon­tak­ty wir­tu­al­ne z oso­ba­mi pozna­ny­mi w Inter­ne­cie oso­ba poświę­ca wie­le godzin; nie­rzad­ko oso­by pozna­ne w Inter­ne­cie nie miesz­ka­ją w tym samym kra­ju, a mimo to kon­takt nie­wir­tu­al­ny sta­je się mniej atrak­cyj­ny niż czatowanie
  3. prze­cią­że­nie infor­ma­cyj­ne – to zja­wi­sko cią­głe­go dys­kom­for­tu wywo­ła­ne­go przyj­mo­wa­niem bar­dzo dużej ilo­ści infor­ma­cji w szyb­kim cza­sie; przyj­mo­wa­nie tak wie­lu bodź­ców sta­je się uza­leż­nia­ją­ce, mimo że umysł nie jest w sta­nie przy­swo­ić tak wie­lu infor­ma­cji; sytu­acje nie­na­ła­do­wa­ne dużą ilo­ścią bodź­ców sta­ją się dla oso­by uza­leż­nio­nej nieatrakcyjne
  4. uza­leż­nie­nie od kom­pu­te­ra – obja­wia się zaprze­sta­niem efek­tyw­ne­go funk­cjo­no­wa­nia w real­nym życiu spo­łecz­nym i rezy­gna­cją z zain­te­re­so­wań nie­zwią­za­nych z korzy­sta­niem z kom­pu­te­ra; oso­ba uza­leż­nio­na korzy­sta kom­pul­syw­nie z urzą­dze­nia, nie kon­tro­lu­je cza­su spę­dza­ne­go w ten spo­sób; oso­by takie mie­wa­ją obse­syj­ne myśli, marze­nia, sny zwią­za­ne z aktyw­no­ścią na kom­pu­te­rze, np. zwią­za­ną z gra­mi komputerowymi
  5. uza­leż­nie­nie od sie­ci inter­ne­to­wej – pole­ga na wie­lo­go­dzin­nym korzy­sta­niu z inter­ne­tu; korzy­sta­nie z sie­ci wywo­łu­je dys­tres i ma nega­tyw­ny wpływ na życie jed­nost­ki, nie jest ona jed­nak w sta­nie zaprze­stać tej aktywności

4.  Statystyki

Bada­nia wska­zu­ją na to, że mło­dzież po szko­le poświę­ca oko­ło 4 h i 50 minut cza­su na sur­fo­wa­nie po “sie­ci”. Jesz­cze w roku 2014 sza­cun­ki wska­zy­wa­ły na to, że mło­de oso­by poświę­ca­ły na korzy­sta­nie z Inter­ne­tu oko­ło godzi­nę mniej. Raport 2018 Glo­bal Digi­tal spo­rzą­dzo­ny przez We Are Social i Hoot­su­ite wska­zu­je na to, że z inter­ne­tu korzy­sta ponad 4 mld ludzi na całym świecie.

Ozna­cza to wzrost o 7 proc.w porów­na­niu z poprzed­nim rokiem. Sta­ty­sty­ki wciąż wzra­sta­ją. Uzna­je się, że zabu­rze­nia zwią­za­ne z uży­ciem inter­ne­tu prze­ja­wia w Pol­sce ok. 6 proc. użyt­kow­ni­ków inter­ne­tu a trzy­krot­nie więk­szy odse­tek osób to popu­la­cja nale­żą­ca do gru­py wyso­kie­go ryzyka.

Jeśli odczu­wasz cier­pie­nie w związ­ku ze swo­im funk­cjo­no­wa­niem, doświad­czasz obja­wów opi­sa­nych w arty­ku­le lub bory­kasz się z wąt­pli­wo­ścia­mi w tym obsza­rze  – skon­sul­tuj się z psy­cho­te­ra­peu­tą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia doświad­czo­ny zespół spe­cja­li­stów pro­wa­dzi kon­sul­ta­cje psy­cho­lo­gicz­ne, dia­gno­sty­kę, kon­sul­ta­cje lekar­skie, far­ma­ko­te­ra­pię oraz psychterapię.

Zaburzenia snu i ich konsekwencje

Sen to cyklicz­nie poja­wia­ją­cy się stan nasze­go orga­ni­zmu, a dokład­nie ośrod­ko­we­go ukła­du ner­wo­we­go. Naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­ne cechy tego sta­nu to znie­sie­nie świa­do­mo­ści i bez­ruch. Sen ma wła­sny rytm i dzie­li się na dwie powta­rza­ją­ce się fazy. Pierw­sza z nich to faza NREM, czy­li tak zwa­ny sen o wol­nych ruchach gałek ocznych. Trwa oko­ło 80–100 minut po zaśnię­ciu. To “sen wol­no­fa­lo­wy”, czy­li głę­bo­ki, pod­czas któ­re­go orga­nizm naj­bar­dziej się rege­ne­ru­je. Po fazie NREM nastę­pu­je faza REM, czy­li sen o szyb­kich ruchach gałek ocznych. W tej fazie powsta­ją marze­nia sen­ne. Obie fazy prze­pla­ta­ją się wza­jem­nie, a wraz z dłu­go­ścią snu skra­ca się dłu­gość snu wol­no­fa­lo­we­go, a wydłu­ża się faza REM, dla­te­go też czę­sto budzi­my się z wra­że­niem, że naj­in­ten­syw­niej­sze i naj­dłuż­sze marze­nia sen­ne poja­wi­ły się nad ranem.

Bez­sen­ność

Wie­dza na temat faz snu jest klu­czo­wa do zro­zu­mie­nia zabu­rze­nia, jakim jest bez­sen­ność. Obiek­tyw­nym wskaź­ni­kiem wystę­po­wa­nia bez­sen­no­ści jest bowiem mała ilość bądź zupeł­ny brak snu wol­no­fa­lo­we­go, czy­li fazy NREM, w któ­rej to orga­nizm wypo­czy­wa pod­czas tzw. snu głe­bo­kie­go, a mózg wytwa­rza fale del­tha. Obja­wem bez­sen­no­ści jest głów­nie trud­ność z zasy­pia­niem. Część osób z dia­gno­zą bez­sen­no­ści mie­wa rów­nież pro­ble­my zwią­za­ne z wybu­dza­niem się w środ­ku nocy czy zbyt wcze­snym budze­niem. Nale­żą oni jed­nak do mniej­szo­ści. Co wię­cej, zbyt wcze­sne budze­nie się może być ozna­ką innych zabu­rzeń zwią­za­nych z depre­sją. Aby móc posta­wić roz­po­zna­nie bez­sen­no­ści obja­wy muszą poja­wiać się mini­mum 3 razy w tygo­dniu i powin­ny trwać conajm­niej mie­siąc. Przed posta­wie­niem dia­gno­zy nale­ży rów­nież wyklu­czyć inne przy­czy­ny zabu­rzeń snu, takie jak cho­ro­by soma­tycz­ne, zabu­rze­nia psy­chicz­ne czy też przyj­mo­wa­nie sub­stan­cji psy­cho­ak­tyw­nych. Dane sta­ty­stycz­ne dono­szą, że na zabu­rze­nia snu może skar­żyć się nawet od 20 do 50% spo­łe­czeń­stwa. Bez­sen­ność pier­wot­na doty­czy jed­nak­że tyl­ko oko­ło 6% popu­la­cji. Dla­te­go też, w wie­lu przy­pad­kach war­to zasta­no­wić się nad czyn­ni­ka­mi wywo­łu­ją­cy­mi bez­sen­ność wtór­ną, któ­ry­mi mogą być mię­dzy inny­mi: depre­sja, stres, ból, padacz­ka, ner­wi­ca lęko­wa czy cho­ro­ba maniakalno-depresyjna.

Pro­ble­my ze snem mogą pro­wa­dzić do nie­do­bru snu. Nie­do­bór snu ma kon­se­kwen­cje dla zdro­wia fizycz­ne­go i psy­chicz­ne­go. Nale­ży do nich m.in.: zabu­rze­nia nastro­ju, uwa­gi, spa­dek moty­wa­cji, więk­sza skłon­ność do podej­mo­wa­nia ryzy­ka, upo­śle­dze­nie aktyw­no­ści ukła­du immu­no­lo­gicz­ne­go czy pro­ble­my z utrwa­la­niem śla­dów pamię­cio­wych. Dłu­go­trwa­ły nie­do­bór snu może wywo­ły­wać sta­ny zbli­żo­ne do psy­cho­zy, halu­cy­na­cje, sta­ny para­no­idal­ne. Po oko­ło 72 godzi­nach bez snu może też poja­wiać się deper­so­na­li­za­cja, dere­ali­za­cja, drże­nia mię­śni, któ­re reagu­ją w ten spo­sób na nie­do­bór sub­stan­cji odżyw­czych, Może tak­że wystą­pić cza­so­wa utra­ta zdol­no­ści roz­po­zna­wa­nia kolorów.

Jeśli cier­pisz na zabu­rze­nia snu skon­tak­tuj się ze spe­cja­li­stą psy­chia­trą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia przyj­mu­ją psy­chia­trzy lek.med. Kamil Gor­czy­ca – psy­chia­tra doro­słych oraz dr n.med. Lech Popio­łek – psy­chia­tra dzie­cię­cy, czło­nek pol­skie­go towa­rzy­stwa badań nad snem.

Typy przywiązania i ich wpływ na nasze relacje w dorosłości

Stu­dia nad przy­wią­za­niem roz­po­czął bry­tyj­ski psy­chia­tra i psy­cho­ana­li­tyk John Bolw­by, któ­ry po II woj­nie świa­to­wej pro­wa­dził w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i w Euro­pie bada­nia na dzie­ciach, któ­re utra­ci­ły w trak­cie woj­ny rodzi­ców. Bowl­by­’e­go inte­re­so­wa­ło two­rze­nie się wię­zi mie­dzy ludź­mi i ich wpływ na zacho­wa­nie, szcze­gól­nie u dzie­ci. Badacz zauwa­żył, że przy­wią­za­nie jest wśród ludzi wła­ści­wo­ścią wro­dzo­ną i koniecz­ną do prze­trwa­nia. Dzię­ki sys­te­mo­wi zacho­wań przy­wią­za­nio­wych dziec­ko od naj­młod­szych lat budu­je i wzmac­nia związ­ki z śro­do­wi­skiem, a tak­że jest w sta­nie wyod­ręb­nić się z nie­go. Naj­wcze­śniej­sze ozna­ki przy­wią­za­nia to ssa­nie, podą­ża­nie wzro­kiem za figu­rą rodzi­ca, przy­wie­ra­nie, a tak­że płacz i krzyk, któ­rych celem jest zwra­ca­nie uwa­gi waż­nych osób. Bowl­by wyka­zał rów­nież, że do wytwo­rze­nia się wzor­ca przy­wią­za­nia klu­czo­we trzy pierw­sze lata życia dziec­ka. Uwa­żał, że po tym cza­sie zmia­na wzor­ca przy­wią­za­nia jest prak­tycz­nie niemożliwa.

Stu­dia nad przy­wią­za­niem kon­ty­nu­owa­ła uczen­ni­ca Bowl­by­’e­go – Mary Ain­sworth, któ­ra prze­pro­wa­dzi­ła cie­ka­wy eks­pe­ry­ment i na jego pod­sta­wie wyróż­ni­ła trzy typy przy­wią­za­nia. Eks­pe­ry­ment tzw. “pro­ce­du­ra obcej sytu­acji” trwa­ła oko­ło 20 minut i pole­ga­ła na pozo­sta­wie­niu dziec­ka z mat­ką w nie­zna­nym im pomiesz­cze­niu. Po jakimś cza­sie mat­ka opusz­cza pokój, a do pomiesz­cze­nia wcho­dzi­ła obca dziec­ku oso­ba. Dziec­ko zosta­wa­ło samo z obcą oso­bą na pewien czas, po czym wra­ca­ła mat­ka. Obser­wa­cja doty­czy­ła zacho­wa­nia dziec­ka w inte­rak­cji z mat­ką, z obcą oso­bą, gdy mat­ki nie było w pobli­żu, a tak­że zacho­wa­nia dziec­ka w momen­cie, gdy mat­ka wracała.

I.  Przywiązanie bezpieczne

Dzie­ci, któ­rych zacho­wa­nie wska­zy­wa­ło na przy­wią­za­nie bez­piecz­ne w “pro­ce­du­rze obcej sytu­acji”, w momen­cie, gdy mat­ka opusz­cza­ła pomiesz­cze­nie oka­zy­wa­ły dys­tres, nie­za­do­wo­le­nie, pro­te­sto­wa­ły i szu­ka­ły mamy. Po pew­nym cza­sie potra­fi­ły się jed­nak uspo­ko­ić i “sko­rzy­stać” z obec­no­ści innej oso­by. Były w sta­nie prze­ła­mać nie­uf­ność i roz­po­czy­na­ły zaba­wę z obcym doro­słym. Gdy mat­ka wra­ca­ła, cie­szy­ły się, bie­gły na jej powi­ta­nie i uspo­ka­ja­ły się zupeł­nie w ramio­nach mat­ki. Klu­czo­we jed­nak w tej sytu­acji jest to, że dziec­ko jest w sta­nie samo się uspo­ko­ić bez obec­no­ści mat­ki, cze­ka­jąc na nią i wie­rząc w jej powrót. Jest tak, jak­by dziec­ko potra­fi­ło zacho­wać w myślach “obraz” mat­ki, któ­ry stał się czę­ścią jego wewnętrz­ne­go świa­ta. Przy­wią­za­nie bez­piecz­ne cechu­je też dostęp­ność mat­ki, jej respon­syw­ność, prze­wi­dy­wal­ność jej reak­cji i zacho­wań. Dziec­ko dzię­ki temu może swo­bod­nie oka­zy­wać emo­cje, czu­je bez­pie­czeń­stwo i może pozwo­lić sobie na spon­ta­nicz­ność, nie bojąc się opusz­cze­nia. Doro­słe oso­by, któ­rych wzór przy­wią­za­nia moż­na okre­ślić jako “bez­piecz­ny” two­rzą sta­bil­ne związ­ki opar­te na zaufa­niu. Są w sta­nie otwo­rzyć się przed part­ne­rem, nie bojąc się opusz­cze­nia, zacho­wu­jąc jed­nak przy tym jed­nak rów­nież swo­ją odrębność.

II.  Przywiązanie – styl unikający

W “pro­ce­du­rze obcej sytu­acji” dzie­ci prze­ja­wia­ją­ce styl uni­ka­ją­cy nie reago­wa­ły na wyj­ście z mat­ki z poko­ju, nie pła­ka­ły, nie zatrzy­my­wa­ły jej. Taka sama reak­cja wystę­po­wa­ła u dzie­ci tak­że na powrót mamy. Dzie­ci zda­wa­ły się nie zwra­cać na nią uwa­gi, w porów­na­niu z inny­mi dzieć­mi zda­wa­ły się wyco­fa­ne emo­cjo­nal­nie. Cza­sem eks­plo­ro­wa­ły oto­cze­nie, ale rów­nie czę­sto nie robi­ły tego. Czę­sto bawi­ły się z obcą oso­bą i cecho­wa­ło je sto­sun­ko­wo więk­sze oży­wie­nie w rela­cji z obcą oso­bą niż z rodzi­cem. Dziec­ko posia­da­ją­ce styl uni­ka­ją­cy nie wią­że rela­cji z mat­ką z poczu­ciem bez­pie­czeń­stwa, wypie­ra emo­cje, spo­dzie­wa się odtrą­ce­nia. Emo­cjo­nal­na “samo­wy­star­czal­ność” może prze­ja­wiać się w przy­szło­ści w związ­kach poprzez zacho­wa­nie odbie­ra­ne przez part­ne­ra jako “zim­ne”, “oschłe’. Oso­by, któ­re wykształ­co­ny mają wzo­rzec przy­wią­za­nia uni­ka­jąc­go sto­su­ją stra­te­gie tłu­mie­nia nega­tyw­nych uczuć bądź kre­owa­nia fał­szy­wie pozy­tyw­nych emo­cji. Bywa, iż wią­żą się z oso­ba­mi, z któ­ry­mi zwią­zek z góry “ska­za­ny jest na poraż­kę” (np.z oso­ba­mi będą­cy­mi już w związ­ku mał­żeń­skim bądź z oso­ba­mi zna­czą­co młodszymi/starszymi), uprze­dza­jąc w ten spo­sób odrzu­ce­nie, któ­re­go się spodziewają.

III.  Przywiązanie – styl lękowo-ambiwalentny

W “pro­ce­du­rze obcej sytu­acji” dzie­ci prze­ja­wia­ją­ce styl lęko­wo-ambi­wa­lent­ny na wyj­ście mat­ki z poko­ju reagu­ją histe­rią i nie są w sta­nie się uspo­ko­ić. Nie eks­plo­ru­ją oto­cze­nia, nie są zain­te­re­so­wa­ne rela­cją z obcą oso­bą, a nawet reagu­ją na nią jesz­cze więk­szym pła­czem. Dzie­ci te są “zaab­sor­bo­wa­ne” rela­cją z mat­ką, lecz po jej powro­cie rów­nież nie są w sta­nie się uspo­ko­ić. Wyka­zu­ją wte­dy sprzecz­ne zacho­wa­nia, z jed­nej stro­ny chcąc zbli­żyć się do mat­ki, a z dru­giej stro­ny odtrą­ca­jąc ją w lęku przed opuszczeniem.

Ten typ przy­wią­za­nia cechu­je cią­gły lęk i nie­pew­ność, czy rodzic będzie dostęp­ny i respon­syw­ny. Zacho­wa­nie dziec­ka nie jest swo­bod­ne, a ste­ro­wa­ne przez nega­tyw­ne emo­cje. W doro­sło­ści może to prze­ja­wiać się w two­rze­niu rela­cji opar­tych na lęku przed opusz­cze­niem. Oso­by takie mogą cią­gle podej­rze­wać, że part­ner tak napraw­dę chce je opu­ścić lub że nagle prze­sta­nie żywic pozy­tyw­ne uczu­cia. Brak zain­te­re­so­wa­nia part­ne­ra może być odbie­ra­ny bar­dzo oso­bi­ście lub jako ozna­ka, że zaraz zosta­nie się “opusz­czo­nym”. Z dru­giej stro­ny, mogą bać się oka­zy­wać swo­je wła­sne uczu­cia ze stra­chu przed tym, że dru­ga oso­ba ich nie odwza­jem­ni. Takie oso­by są bar­dzo “zaab­sor­bo­wa­ne” emo­cjo­nal­nie swo­imi bli­ski­mi rela­cja­mi i nie­rzad­ko inwe­stu­ją w nie więk­szość swo­jej energii.

War­to pamię­tać , że zacho­wa­nia dziec­ka mogą wyni­kać z wie­lu innych czyn­ni­ków niż tyl­ko styl przy­wią­za­nia. Tera­pią rodzin oraz dzie­ci w naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia zaj­mu­je się mgr Doro­ta Sar­na, a tera­pią par m.in. mgr Nata­lia Czap­nik – Kosta­nek.

Nietypowe syndromy i zaburzenia psychiczne

Ludz­ki mózg w dużej mie­rze wciąż sta­no­wi tajem­ni­cę dla bada­czy. Nie wszyst­kie ludz­kie zacho­wa­nia będą­ce wyni­kiem skom­pli­ko­wa­nych związ­ków pomię­dzy wpły­wem DNA, struk­tu­ry mózgu, życia pre­na­tal­ne­go i oddzia­ły­wań śro­do­wi­ska mogą być w peł­ni wytłu­ma­czal­ne. Ist­nie­je wie­le syn­dro­mów i zabu­rzeń psy­chicz­nych, któ­re uznać moż­na jako nie­ty­po­we, rzad­kie i sta­no­wią­ce wyzwa­nie dla bada­czy, leka­rzy oraz psy­cho­lo­gów. W tym tek­ście opi­sa­ne zosta­ną wybra­ne cztery. 

1. Zespół Pica, czy­li syn­drom łak­nie­nia spaczonego 

Oso­by cier­pią­ce na to zabu­rze­nie cha­rak­te­ry­zu­je skłon­ność do spo­ży­wa­nia sub­stan­cji nie­ja­dal­nych i nie­umie­jęt­ność powstrzy­ma­nia tego zacho­wa­nia. Spe­cy­ficz­ną odmia­ną zabu­rze­nia jest ksy­lo­fa­gnia, czy­li ten­den­cja do spo­ży­wa­nia papie­ru czy też pago­fa­gia, czy­li skłon­ność do nad­mia­ro­we­go spo­ży­wa­nia lodu. Pica może doty­czyć rów­nież dzie­ci, któ­re ukoń­czy­ły 2 rok życia i prze­ja­wia­ją zacho­wa­nie zwią­za­ne z jedze­niem [któ­re] nie jest czę­ścią prak­ty­ki uzna­nej kul­tu­ro­wo (ICD-10). Pica może gro­zić powi­kła­nia­mi zwią­za­ny­mi z zatru­ciem oraz nie­do­bo­ra­mi pokar­mo­wy­mi. Przy­czy­ny zabu­rze­nia nie są jasne, wska­zu­je się jed­nak­że na moż­li­wość wystę­po­wa­nia aber­ra­cji o pod­ło­żu biochemicznym. 

2. Pro­zo­pa­gno­zja i agno­zja twarzy 

W prze­bie­gu pro­zo­pa­gno­zji – zabu­rze­nia per­cep­cji wzro­ko­wej – pacjen­ci prze­ja­wia­ją trud­no­ści w roz­po­zna­wa­niu twa­rzy osób bli­skich. Zabu­rze­nie to nie jest spo­wo­do­wa­ne zabu­rze­niem wzro­ku. Może mieć etio­lo­gię gene­tycz­ną lub wyni­kać z uszko­dze­nia mózgu. Oso­by z dia­gno­zą pro­zo­pa­gno­zji mogą roz­po­zna­wać oso­by na pod­sta­wie ich gło­su, bądź też zapa­mię­tu­jąc poszcze­gól­ne ele­men­ty ich twa­rzy, nie są jed­nak w sta­nie przy­swo­ić kształ­tu i wyglą­du twa­rzy w cało­ści i na tej pod­sta­wie roz­róż­niać jed­nost­ki. W przy­pad­ku agno­zji twa­rzy pacjen­ci nie są w sta­nie odróż­nić twa­rzy ludz­kich od innych przed­mio­tów czy innych bodź­ców z otoczenia. 

3. Zespół Ali­cji w Kra­inie Czarów 

To zabu­rze­nie sen­so­mo­to­rycz­ne, któ­re poja­wia się naj­czę­ściej w prze­bie­gu migre­ny kla­sycz­nej (migre­ny z aurą), ale też w innych cho­ro­bach soma­tycz­nych. Cha­rak­te­ry­zu­je się zabu­rze­nia­mi w per­cep­cji – głów­nie per­cep­cji wła­sne­go cia­ła. Oso­by dotknię­te zabu­rze­niem mogą mieć wra­że­nie, że ich cia­ło skur­cza się lub wydłu­ża, że czas zwal­nia bądź przy­spie­sza. Mogą wystą­pić rów­nież zabu­rze­nia rów­no­wa­gi oraz zabu­rze­nia w postrze­ga­niu tek­stur (np.poduszka czy koc wyda­ją się być z kamienia).

4. Zespół Münchhausena 

Zespół Mün­ch­hau­se­na to zabu­rze­nie z gru­py pozo­ro­wa­nych. Doty­ka naj­czę­ściej oso­by cier­pią­ce rów­nież na zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści. Celem cho­re­go jest uwa­ga i opie­ka per­so­ne­lu medycz­ne­go. W tym celu jed­nost­ka może sty­mu­lo­wać zabu­rze­nia neu­ro­lo­gicz­ne, cho­ro­by skó­ry czy ukła­du tra­wien­ne­go. Oso­by cier­pią­ce na zbu­rze­nie mogą wywo­ły­wać u sie­bie obja­wy, np.podtruwając się. Zastęp­czy zespół Mün­ch­hau­se­na doty­czy osób wywo­łu­ją­cych obja­wy cho­rób soma­tycz­nych u innych osób, np.u dziec­ka. Robią to w podob­nym celu – aby zyskać współ­czu­cie, uwa­gę oraz opie­kę leka­rzy róż­nych spe­cjal­no­ści a tak­że, aby wywo­ły­wać podziw w swo­im oto­cze­niu społecznym. 

War­to pod­kre­ślić, że opi­sy­wa­ne symp­to­my doty­czą nie­licz­nych osób, nie­rzad­ko tyl­ko pro­cen­ta bądź pro­mi­la popu­la­cji, a postę­po­wa­nie w przy­pad­ku ich dia­gno­zy wyma­ga współ­pra­cy wie­lu spe­cja­li­stów – m.in. neu­ro­lo­gów i psy­chia­trów. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia przyj­mu­ją psy­chia­trzy lek.med. Kamil Gor­czy­capsy­chia­tra doro­słych oraz dr n.med. Lech Popio­łekpsy­chia­tra dzie­cię­cy.

Psychologia społeczna o związkach – szukamy osób podobnych czy “uzupełniających nas”?

Psy­cho­lo­gia spo­łecz­na sta­ra się odpo­wie­dzieć na pyta­nie, co tak napraw­dę wpły­wa na to, że uzna­je­my inną oso­bę za atrak­cyj­ną inter­per­so­nal­nie. Pozna­je­my w cią­gu swo­je­go życia set­ki osób. Tyl­ko część z nich na prze­strze­ni cza­su sta­je się naszy­mi bliż­szy­mi zna­jo­my­mi, przy­ja­ciół­mi czy też part­ne­ra­mi roman­tycz­ny­mi. Od cze­go zale­ży kim są te oso­by? Co wpły­wa na to, że budzi się w nas tak zwa­na „sym­pa­tia” do dane­go człowieka? 

W psy­cho­lo­gii spo­łecz­nej moż­na zna­leźć co naj­mniej dwie odpo­wie­dzi na to pyta­nie. Moż­li­we, że lubi­my te oso­by, któ­re są do nas podob­ne. Innym wyja­śnie­niem mogła­by być kom­ple­men­tar­ność – czu­je­my sym­pa­tię i chce­my pozna­wać te oso­by, któ­re nas „uzu­peł­nia­ją”, poka­zu­jąc nam inne spo­so­by prze­ży­wa­nia i inter­pre­to­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści. Wię­cej potwier­dzeń w bada­niach zyska­ła jed­nak pierw­sza hipo­te­za, suge­ru­jąc, że podo­ba­ją nam się cechy podob­ne do naszych. Dla­cze­go tak jest? Wyja­śnień może być kil­ka. Po pierw­sze lubi­my i ceni­my wła­sne wła­ści­wo­ści, a bada­nia suge­ru­ją, że im więk­sza samo­oce­na danej jed­nost­ki (im bar­dziej ceni wła­sną oso­bę) – tym bar­dziej atrak­cyj­ni wyda­ją się jej ludzie podob­ni. Zwią­zek ten nie jest jed­nak tak sil­ny u osób z niską samo­oce­ną. Innym wyja­śnie­niem postu­lo­wa­nym przez psy­cho­lo­gię spo­łecz­ną jest to, że odnaj­dy­wa­nie podo­bień­stwa w oto­cze­niu samo w sobie jest dla nas nagro­dą. Dyso­nans poznaw­czy, czy­li nie­zgod­ność naszych prze­ko­nań lub naszych wewnętrz­nych sądów z obser­wo­wa­ny­mi fak­ta­mi wywo­łu­je w nas spe­cy­ficz­ny dys­kom­fort. To wła­snie tak zwa­ny dyso­nans poznaw­czy, czy­li poczu­cie, że „coś się nie zga­dza”, któ­re spra­wia, że świat jawi się jako nie­spój­ny, nie­zro­zu­mia­ły i nie­prze­wi­dy­wal­ny. To dla nasze­go umy­słu nie­przy­jem­ny stan, któ­re­go sta­ra­my się uni­kać. Dla­te­go też woli­my spę­dzać czas z ludź­mi, któ­rzy myślą podob­nie i nie będą kwe­stio­no­wać naszych pod­sta­wo­wych zało­żeń na temat życia, któ­re to zbu­do­wa­li­śmy na prze­strze­ni lat i w któ­re głę­bo­ko wie­rzy­my. Innym wyja­śnie­niem pro­po­no­wa­nym przez bada­czy jest to, że sym­pa­tia łączy się z regu­łą wza­jem­no­ści. Mamy prze­ko­ana­nie, że ludzie pod pew­ny­mi wzglę­da­mi podob­ni do nas z więk­szym praw­do­po­do­bień­stwem poczu­ją do nas sym­pa­tię. W śro­do­wi­sku ludzi innych od nas może­my czuć się skrę­po­wa­ni, nie­pew­ni sie­bie, oce­nia­ni, a taki stan rów­nież jest odbie­ra­ny przez nasz umysł jako „nie­przy­jem­ny”.  

Wszyst­kie te hipo­te­zy były testo­wa­ne w licz­nych eks­pe­ry­men­tach. Meta­ana­li­za 400 badań poka­za­ła, że zwią­zek pomię­dzy podo­bień­stwem a sym­pa­tią jest sil­ny nie tyl­ko wte­dy, gdy podo­bień­stwo jest real­ne (np.obie oso­by mają podob­ny styl życia i pra­cu­ją w podob­nym sek­to­rze usług), ale też, gdy postrze­ga­ne podo­bień­stwo jest subiek­tyw­ne (np.gdy ktoś stwier­dza, że pozna­na oso­ba jest naj­praw­do­po­dob­niej rów­nie wraż­li­wa, a tak­że inte­re­su­je się sztu­ką, choć wnio­sku­je to tyl­ko po tym, w co dana postać jest ubrana). 

Inne bada­nia poka­za­ły też, że rola podo­bień­stwa w pew­nych oko­licz­no­ściach tra­ci na zna­cze­niu. Dzie­je się tak pomię­dzy part­ne­ra­mi będą­cy­mi w trwa­łych związ­kach. W tym przy­pad­ku „nagro­da” zwią­za­na z odna­le­zie­niem podo­bień­stwa w oto­cze­niu nie dzia­ła już tak sil­nie, gdyż jest zbyt czę­sta. Moż­na powie­dzieć, że bywa tak z wie­lo­ma rodza­ja­mi nagród – im częst­sze i powszech­niej­sze są – tra­cą na swo­jej wyjąt­ko­wo­ści i nie budzą już więk­szych emo­cji. W trwa­łych związ­kach oka­za­ło się być istot­niej­sze podo­bień­stwo postrze­ga­ne niż rze­czy­wi­ste. Nie budzi w nas tak inten­syw­nie sym­pa­tii to, że nasz part­ner pra­cu­je na podob­nym sta­no­wi­sku, jak to, że uwa­ża­my, iż ma podob­ne ide­ały i war­to­ści. Prze­świad­cze­nie co do tego, jakie tak napraw­dę ide­ały i pre­fe­ren­cje ma inna oso­ba jest w dużej mie­rze wyobra­że­niem prze­fil­tro­wa­nym przez naszą wła­sną per­cep­cję (podo­bień­stwo postrzegane). 

Co cie­ka­we, bada­nia Jer­ry M.Burgera, pro­fe­so­ra z Uni­wer­sy­te­tu San­ta Cla­ra wska­zu­ją, że „efekt podo­bień­stwa” nie wystę­pu­je tyl­ko wte­dy, gdy owe podo­bień­stwa są obiek­tyw­nie istot­ne. Prze­pro­wa­dzo­ne eks­pe­ry­men­ty poka­za­ły, że samo to, że inna oso­ba ma iden­tycz­ne imię czy taką samą datę uro­dze­nia wystar­cza nam do spo­strze­ga­nia jej jako bar­dziej atrak­cyj­nej inter­per­so­nal­nie. Jed­nak­że, wraz ze wzro­stem istot­no­ści „podob­nych” cech wzra­sta rów­nież poziom odczu­wa­nej sympatii. 

Bada­nia nad tym, co spra­wia, że budzi się w nas sym­pa­tia do innych, zda­ją sie w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze wska­zy­wać na wagę podo­bień­stwa cech. War­to jed­nak wspo­mnieć, że w tej dys­ku­sji poja­wia­ją się rów­nież inne gło­sy mówią­ce m.in.o tym, że oso­by skraj­nie do nas podob­ne odbie­ra­ją nam poczu­cie wła­snej „wyjąt­ko­wo­ści”, a więc jako ide­al­ni part­ne­rzy rela­cji jawią nam się tak napraw­dę ci, któ­rzy nie są ani skraj­nie do nas podob­ni, ani skraj­nie odmien­ni. Kolej­ną waż­ną kwe­stią jest to, że wyni­ki uzy­ski­wa­ne w eks­pe­ry­men­tach i bada­niach są pew­nym uogól­nie­niem, a każ­da rela­cja wyglą­da ina­czej i skła­da się na nią wie­le róż­nych czynników. 

W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia tera­pią par zaj­mu­je się m.in. dr Mariusz Gajew­ski, a tak­że mgr Karo­li­na Kwiat­kow­ska oraz mgr Mar­cin Gra­bow­ski.

Higiena snu – 4 najważniejsze zasady

Higie­nę snu osią­gnąć moż­na poprzez prak­ty­ki poma­ga­ją­ce lepiej się wysy­piać. Udo­wod­nio­no, że wpro­wa­dze­nie w życie zasad zdro­we­go snu może też pomóc w zmi­ni­ma­li­zo­wa­niu obja­wów stre­su, lęku czy depre­sji. Zabu­rze­nia snu są poważ­nym pro­ble­mem czę­ści spo­łe­czeń­stwa i wyma­ga­ją pro­fe­sjo­nal­ne­go lecze­nia, naj­le­piej u leka­rza psy­chia­try. Jeśli jed­nak pro­ble­my ze snem nie są jesz­cze uciąż­li­we, ale ich znie­sie­nie mogło­by popra­wić jakość życia – war­to zapo­znać się ze wska­zów­ka­mi mogą­cy­mi popra­wić jakość snu. Wszyst­kie prak­ty­ki opi­sa­ne w tek­ście są czymś, na co masz bez­po­śred­ni wypływ! 

1. Usta­le­nie sta­łych godzin budze­nia się i zasypiania. 

Nasz orga­nizm ma wła­sną “pamięć” – przy­zwy­cza­ja się do dane­go try­bu życia, co pozwa­la mu na regu­la­cję czyn­no­ści zwią­za­nych z pobu­dze­niem i spo­czyn­kiem. Wie­dzą intu­icyj­ną zda­je się to, że dzie­ci potrze­bu­ją sta­ło­ści w usta­la­niu z dnia na dzień pór zasy­pia­nia i budze­nia się. Mimo, że doj­rza­ły orga­nizm ma inne potrze­by i nie roz­wi­ja się już tak szyb­ko i inten­syw­nie – tak samo czer­pie korzy­ści ze sta­ło­ści ryt­mu dobo­we­go. W mia­rę moż­li­wo­ści naj­le­piej jest usta­lić porę budze­nia się i zasy­pia­nia na cały tydzień, włą­cza­jąc w to weekendy. 

2. Ogra­ni­cze­nie spo­ży­wa­nia jedze­nia oraz przyj­mo­wa­nia innych sub­stan­cji przed snem. 

Lek­ka kola­cja oraz zaprze­sta­nie jedze­nia na 2 godzi­ny przed kła­dze­niem się do łóż­ka sprzy­ja zdro­we­mu sno­wi. War­to jed­nak pamię­tać też o uni­ka­niu przyj­mo­wa­nia innych sub­stan­cji. Alko­hol zabu­rza fazy snu – może powo­do­wać spły­ce­nie snu i wybu­dza­nie się w trak­cie cyklu. Mimo, iż nie­któ­rzy uwa­ża­ją alko­hol za reme­dium na pro­ble­my ze snem, jest to błęd­ne prze­ko­na­nie. Alko­hol może pomoc z samym zaśnię­ciem, lecz zakłó­ca kolej­ne fazy snu i spra­wia, że budzi­my się mniej wypo­czę­ci. War­to rów­nież zadbać o odpo­wied­nie nawod­nie­nie w cią­gu dnia oraz ogra­ni­czyć pale­nie tyto­niu przed snem. 

3. Aktyw­ność fizyczna. 

War­to usta­lić codzien­ną aktyw­ność fizycz­ną i prze­zna­czyć na nią co naj­mniej 30 minut. Może to być szyb­ki spa­cer lub inna for­ma aktyw­no­ści. Sport upra­wia­ny na świe­żym powie­trzu, w świe­tle dzien­nym może bar­dziej przy­czy­nić się do polep­sze­nia jako­ści snu. Dobrze jest rów­nież zapo­bie­gać skur­czom mię­śni poprzez codzien­ne, przy­naj­mniej kil­ku czy kil­ku­na­sto­mi­nu­to­we roz­cią­ga­nie. Inten­syw­ną aktyw­ność fizycz­ną powin­no się zakoń­czyć na oko­ło 2 godzi­ny przed zaśnięciem.

4. Sprzy­ja­ją­ce środowisko 

Pamię­taj o zadba­niu o wła­sny kom­fort. Pod­sta­wy kom­for­tu, o któ­rych czę­sto zapo­mi­na­my to m.in. odpo­wied­nia tem­pe­ra­tu­ra pomiesz­cze­nia. Nie powin­na być za wyso­ka – mówi się o opty­mal­no­ści 15.5°C do 19.5°C. Trze­ba pod­kre­ślić, że jest to inna tem­pe­ra­tu­ra niż ta uzna­na za opty­mal­ną do pra­cy czy relak­su. War­to więc zadbać o obni­że­nie tem­pe­ra­tu­ry przez otwar­cie okna bądź prze­wie­trze­nie pomiesz­cze­nia. Uni­kaj inten­syw­ne­go świa­tła przy zasy­pa­niu, a ostat­ni kon­takt z nie­bie­skim świa­tłem kom­pu­te­rów powi­nien być co naj­mniej kil­ka godzin przed kła­dze­niem się do łóż­ka. Dla więk­sze­go kom­for­tu moż­na też zain­we­sto­wać w dobry mate­rac, zasło­ny zaciem­nia­ją­ce czy koł­drę obcią­że­nio­wą. Zare­zer­wuj łóż­ko wyłącz­nie dla sek­su, odpo­czyn­ku i snu. Pra­ca oraz inne aktyw­no­ści (jak np. oglą­da­nie tele­wi­zji) powin­ny być wyko­ny­wa­ne w innej przestrzeni. 

Jeśli higie­na snu nie wystar­cza w radze­niu sobie z pro­ble­ma­mi ze snem – skon­tak­tuj się ze spe­cja­li­stą psy­chia­trą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia przyj­mu­ją psy­chia­trzy lek.med. Kamil Gor­czy­ca – psy­chia­tra doro­słych oraz dr n.med. Lech Popio­łek – psy­chia­tra dziecięcy.

Parentyfikacja i jej konsekwencje – Gdy to dziecko troszczy się o rodzica 

Paren­ty­fi­ka­cja to pro­ces, jakie­mu pod­da­wa­ne są dzie­ci, któ­rych rodzi­ce narzu­ca­ją im rolę doro­słe­go. W rodzi­nie, w któ­rej poja­wia się paren­ty­fi­ka­cja role są “odwró­co­ne”, a dziec­ko podej­mu­je zada­nia prze­kra­cza­ją­ce jego moż­li­wo­ści zarów­no fizycz­ne jak i emo­cjo­nal­ne. Paren­ty­fi­ko­wa­ne przez swo­ich rodzi­ców dzie­ci zmu­sza­ne są do mar­gi­na­li­zo­wa­nia wła­snych potrzeb bez­pie­czeń­stwa i wspar­cia, co może mieć poważ­ne kon­se­kwen­cje dla ich roz­wo­ju spo­łecz­ne­go jak i emo­cjo­nal­ne­go, skut­ku­jąc mię­dzy inny­mi zabu­rze­nia­mi oso­bo­wo­ści i nastroju. 

Paren­ty­fi­ka­cja, czy­li zamia­na ról w rodzi­nie może mieć dwie posta­cie. Pierw­sza z nich to paren­ty­fi­ka­cja instru­men­tal­na, doty­czą­ca sytu­acji, w któ­rych dziec­ko trosz­czy się o mate­rial­ny byt oraz “prze­trwa­nie” rodzi­ny. Ozna­cza to, że dziec­ko przej­mu­je obo­wiąz­ki doro­słych takie jak zara­bia­nie pie­nię­dzy, goto­wa­nie, sprzą­ta­nie, robie­nie zaku­pów, opie­ko­wa­nie się rodzeń­stwem, oso­ba­mi nie­peł­no­spraw­ny­mi fizycz­nie czy cho­ry­mi psy­chicz­nie. Jak zauwa­ża prof. dr hab. Kata­rzy­na Schier – autor­ka mono­gra­fii nauko­wej Doro­słe dzie­ci. Psy­cho­lo­gicz­na pro­ble­ma­ty­ka odwró­ce­nia ról w rodzi­nie. – paren­ty­fi­ka­cja instru­men­tal­na idzie w parze z roz­wo­jem zja­wisk spo­łecz­no-kul­tu­ro­wych, z popu­lar­ny­mi obec­nie wzor­ca­mi taki­mi jak emi­gra­cja w celach mate­rial­nych czy samot­ne rodzi­ciel­stwo. Z tym ostat­nim może kore­lo­wać przej­mo­wa­nie wie­lu obo­wiąz­ków domo­wych przez dziec­ko, a z sytu­acją emi­gra­cji może wią­zać się sta­wia­nie dziec­ka w roli prze­wod­ni­ka czy tłu­ma­cza. Takie oko­licz­no­ści skut­ku­ją czę­sto nad­mier­nym obcią­że­niem psy­chicz­nym i nad­mier­ną odpo­wie­dzial­no­ścią, co okre­ślić moż­na “paren­ty­fi­ka­cją emo­cjo­nal­ną”. Prof. dr hab. Kata­rzy­na Schier w swo­im arty­ku­le poda­je przy­kład dziec­ka, któ­re obsa­dzo­ne przez rodzi­ców jako “prze­wod­nik” w obcym kra­ju może sta­nąć przed wyzwa­nia­mi nie­ade­kwat­ny­mi do wie­ku taki­mi jak np. zała­twia­nie spraw w róż­ne­go rodza­ju urzę­dach, uma­wia­nie wizyt lekar­skich, bra­nie udzia­łu w roz­mo­wach na temat sytu­acji mate­rial­nej czy zdro­wot­nej rodzi­ny. Oczy­wi­ście, nie zawsze podob­ne sytu­acje wią­żą się z zagro­że­niem psy­chicz­nym dziec­ka. Nie­bez­pie­czeń­stwo poja­wia się, gdy rola doro­słe­go narzu­co­na dziec­ku jest nie­zmien­na w cza­sie, a tak­że, gdy dziec­ko jest “roz­li­cza­ne” z przy­pi­sa­nych mu obo­wiąz­ków. Klu­czo­wa jest kwe­stia bycia doce­nia­nym za wło­żo­ny wysi­łek, czę­sto­kroć nie­pro­por­cjo­nal­ny do wie­ku. W sytu­acjach pato­lo­gicz­nych potrze­by dziec­ka są igno­ro­wa­ne, a samo dziec­ko nie jest doce­nia­ne za pra­cę zwią­za­ną z pomo­cą rodzi­nie, ale tak­że za wła­sne osią­gnię­cia roz­wo­jo­we nie­zwią­za­ne z potrze­ba­mi rodzi­ców czy innych człon­ków rodzi­ny. Dla­te­go też prof. dr hab. Kata­rzy­na Schier nazy­wa w swo­jej książ­ce dzie­ci paren­ty­fi­ko­wa­ne “nie­wi­dzial­ny­mi”.

Paren­ty­fi­ka­cja emo­cjo­nal­na doty­ka czę­sto dzie­ci, któ­re opie­ku­ją się rodzi­cem cier­pią­cym na depre­sję, a tak­że te dzie­ci, od któ­rych rodzi­ce ocze­ku­ją pocie­sze­nia, wspar­cia, pomo­cy w pro­ble­mach mał­żeń­skich czy uczu­cio­wych. Innym przy­pad­kiem paren­ty­fi­ka­cji emo­cjo­nal­nej jest przy­pi­sa­nie dziec­ku roli “ado­ra­to­ra”, czy­li oso­by, któ­ra ma za zada­nie podzi­wiać zacho­wa­nia czy wygląd rodzi­ca, przy­kla­ski­wać i potwier­dzać rację, a w skraj­nych przy­pad­kach zastę­po­wać emo­cjo­nal­nie part­ne­ra roman­tycz­ne­go. Zwięk­szo­ne ryzy­ko poja­wie­nia się paren­ty­fi­ka­cji emo­cjo­nal­nej wystę­pu­je w rodzi­nach, w któ­rych ist­nie­je pro­blem z uza­leż­nie­nia­mi od nar­ko­ty­ków czy alko­ho­lu, w rodzi­nach roz­bi­tych, ubo­gich, w rodzi­nach imi­gran­tów. Sta­ty­stycz­nie czę­ściej paren­ty­fi­ka­cja doty­ka dziew­czyn­ki, czę­sto naj­star­sze w rodzeń­stwie. Ofia­rą paren­ty­fi­ka­cji sta­je się nie­rzad­ko dziec­ko naj­wraż­liw­sze spo­śród rodzeń­stwa, naj­bar­dziej trosz­czą­ce się o potrze­by innych. 

Kon­se­kwen­cje paren­ty­fi­ka­cji mogą poja­wić się natych­mia­sto­wo lub ujaw­nić się wyraź­nie w trak­cie dora­sta­nia czy w życiu doro­słym. Bada­nia potwier­dza­ją, że nale­żą do nich mię­dzy inny­mi pro­ble­my emo­cjo­nal­ne – skłon­ność do depre­sji, poczu­cie osa­mot­nie­nia, skłon­ność do izo­la­cji, brak zaufa­nia, a tak­że lęki w kon­tak­tach spo­łecz­nych, domi­nu­ją­ce poczu­cie wsty­du i winy, a tak­że fobia spo­łecz­na i ago­ra­fo­bia. Paren­ty­fi­ka­cja zwięk­sza też ryzy­ko roz­wo­ju zabu­rzeń oso­bo­wo­ści oraz zabu­rzeń psy­cho­so­ma­tycz­nych, będą­cych skut­kiem m.in. dłu­go­trwa­łe­go stre­su doświad­cza­ne­go przez organizm.

Jeśli zauwa­żasz sygna­ły, któ­re mogą suge­ro­wać, że dziec­ko jest ofia­rą paren­ty­fi­ka­cji war­to skon­sul­to­wać się z psy­cho­lo­giem lub psy­cho­te­ra­peu­tą dzie­cię­cym. W Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia tym tema­tem zaj­mu­je się mię­dzy inny­mi mgr Mar­ce­li­na Cie­szew­ska, mgr Doro­ta Sar­na, mgr Agniesz­ka Gadec­ka-Toma­sik.

Jak pandemia COVID-19 wpłynęła na zdrowie psychiczne Polaków?

Pan­de­mia wywo­ła­na przez koro­na­wi­ru­sa SARS-CoV‑2 wybu­chła w roku 2019 w mie­ście Wuhan w Chi­nach, a w roku 2020 w mar­cu zano­to­wa­no już pierw­sze zacho­ro­wa­nia w Pol­sce. Następ­stwa spo­łecz­ne, eko­no­micz­ne i gospo­dar­cze pan­de­mii wywo­ła­ły ogól­no­świa­to­wy kry­zys. Rece­sja gospo­dar­cza, szko­dli­wy wpływ sytu­acji pan­de­micz­nej na tury­sty­kę, kul­tu­rę, ochro­nę zdro­wia czy prze­stęp­czość nie wyczer­pu­ją jed­nak listy kon­se­kwen­cji pan­de­mii COVID-19. Po dwóch latach pan­de­mii publi­ko­wa­nych jest coraz wię­cej wyni­ków rze­tel­nych badań doty­czą­cych wpły­wu ogól­no­świa­to­wej sytu­acji na stan psy­chicz­ny popu­la­cji, któ­ra czę­sto­kroć musia­ła zmie­rzyć się z zupeł­ną zmia­ną dotych­cza­so­we­go życia. Dla wie­lu zmia­na ta zwią­za­na była z lękiem o zdro­wie wła­sne oraz innych człon­ków rodzi­ny, z izo­la­cją czy utra­tą sta­bil­no­ści mate­rial­nej. Pogor­sze­nie zdro­wia psy­chicz­ne­go w wyni­ku pan­de­mii dotknę­ło wię­cej osób niż sam wirus SARS CoV‑2. Ponad­to, kon­se­kwen­cje dla zdro­wia psy­chicz­ne­go epi­de­mii mogą trwać znacz­nie dłu­żej niż ona sama. 

Wnio­ski z badań nad popu­la­cją pol­ską dowo­dzą m.in., że w cza­sie pan­de­mii COVID-19: 

● Pola­cy w wie­ku młod­szym niż 45 lat doświad­cza­li wię­cej obja­wów lęku uogól­nio­ne­go i depre­sji niż oso­by star­sze (Gam­bin i in., 2021) 

● Pola­cy nie posia­da­ją­cy sta­bil­no­ści mate­rial­nej i cią­gło­ści wyna­gro­dze­nia oraz oso­by, któ­re stra­ci­ły pra­cę w wyni­ku pan­de­mii doświad­cza­li wię­cej obja­wów lęku uogól­nio­ne­go i depre­sji (Gam­bin i in., 2021) 

● Pola­ków, któ­rzy doświad­czy­li kwa­ran­tan­ny bądź izo­la­cji domo­wej cha­rak­te­ry­zo­wa­ło więk­sze nasi­le­nie obja­wów depre­sji (Gam­bin i in., 2021) 

● wię­cej obja­wów lęko­wych doświad­cza­ły kobie­ty niż męż­czyź­ni, oso­by posia­da­ją­ce dzie­ci niż oso­by bez­dziet­ne, a tak­że oso­by cho­ru­ją­ce prze­wle­kle na cho­ro­by fizycz­ne (Male­sza, Kacz­ma­rek, 2021) 

● wię­cej obja­wów lęko­wych doświad­czy­ły tak­że oso­by przyj­mu­ją­ce wię­cej infor­ma­cji na temat pan­de­mii z róż­nych źró­deł, a tak­że oso­by, któ­re nie utrzy­my­wa­ły prze­ko­na­nia, iż wła­snym zacho­wa­niem mogą wpły­nąć na praw­do­po­do­bień­stwo bycia zain­fe­ko­wa­nym (Male­sza, Kacz­ma­rek, 2021) 

● 1/3 mło­dzie­ży w wie­ku 13–17 lat oce­ni­ła swo­je zado­wo­le­nie z życia jako niskie oraz przy­zna­ła, że ich stan psy­chicz­ny się pogor­szył (złe samo­po­czu­cie rapor­to­wa­ły czę­ściej dziew­czy­ny) (Pyżal­ski, 2021) 

● wśród uczniów naj­wię­cej obja­wów depre­syj­nych doświad­cza­li ucznio­wie lice­ów (Gam­bin i

in., 2021) 

● oko­ło 11% nasto­lat­ków rapor­to­wa­ło prze­moc domo­wą (głów­nie psy­chicz­ną) i doty­czy­ło to czę­ściej mło­dzie­ży zamiesz­ku­ją­cej tere­ny wiej­skie (Gam­bin i in., 2021) 

wzrost spo­ży­wa­nia alko­ho­lu został zare­je­stro­wa­ny wśród osób star­szych, któ­re przed pan­de­mią były już czyn­ne zawo­do­wo i był więk­szy niż w młod­szej gru­pie osób stu­diu­ją­cych, co moż­na wią­zać z fak­tem, iż oso­by mło­de czę­ściej spo­ży­wa­ją alko­hol w sytu­acjach spo­tkań towa­rzy­skich, któ­re to w cza­sie pan­de­mii były ogra­ni­czo­ne (Bar­to­szek, Wal­ko­wiak, Bar­to­szek, Kar­das, 2020) 

● nie zaob­ser­wo­wa­no róż­ni­cy w kon­sump­cji alko­ho­lu pomię­dzy kobie­ta­mi a męż­czy­zna­mi (Bar­to­szek, Wal­ko­wiak, Bar­to­szek, Kar­das, 2020) 

● oso­by miesz­ka­ją­ce samot­nie doświad­czy­ły wzro­stu poczu­cia samot­no­ści i zmę­cze­nia życiem 

● dowie­dzio­no rów­nież pogor­sze­nia rela­cji inter­per­so­nal­nych u Pola­ków; szcze­gól­nie duże pogor­sze­nie funk­cjo­no­wa­nia doty­czy­ło osób, któ­re przed pan­de­mią oce­nia­ły swo­ją satys­fak­cję z życia i nastrój bar­dzo wyso­ko (Gaw­rych, Cichoń, Kiej­na, 2021) 

● ogól­nie oko­ło 60% bada­nych w 2021 Pola­ków dekla­ro­wa­ło wystę­po­wa­nie obja­wów zabu­rzeń psy­chicz­nych w natę­że­niu prze­kra­cza­ją­cym nor­my dla popu­la­cji ( Babic­ki, Szew­czy­kow­ska, Mal­sa­lerz-Migas, 2021) 

Jeśli nie­po­ko­ją Cię Two­je reak­cje emo­cjo­nal­ne bądź roz­po­zna­jesz w sobie symp­to­my zabu­rzeń lęko­wych czy depre­syj­nych – skon­sul­tuj się z psy­chia­trą, a w następ­nej kolej­no­ści z psy­cho­te­ra­peu­tą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia przyj­mu­ją psy­chia­trzy lek.med. Kamil Gor­czy­ca oraz dr n.med. Lech Popio­łek, a tak­że tera­peu­ci – m.in. mgr Justy­na Ziar­kow­ska, mgr Nata­lia Czap­nik-Kosta­nek.