We wczesnych latach dwutysięcznych na aukcję trafiła guma do żucia wypluta ponoć przez Britney Spears. Finalnie została sprzedana za 14 tysięcy dolarów. Brzmi to jak szaleństwo, ale jak słusznie stwierdza kanadyjski profesor psychologii w Yale – Paul Bloom – to szaleństwo nie jest czymś przypisanym ekskluzywnie naszej epoce. W średniowieczu ludzie gotowi byli wydać fortunę na przedmioty, wierząc, że należały do świętych. Mechanizm wydaje się być więc podobny. Paul Bloom nazywa to zjawisko “pozytywnym skażeniem”, “skażeniem” przedmiotów przez osoby, które podziwiamy, osoby, których dzisiejszym odpowiednikiem mogą być celebryci. Czy to możliwe, że “pozytywne skażenie” dotyczy także słów, a konkretniej – opinii, które głoszą dzisiejsi celebryci?
Zaburzenia odżywiania mają wiele form i z biegiem lat zaobserwować można coraz silniejszy wpływ przekazów medialnych w szczególności na młode osoby, które, zainspirowane propagowanym w Internecie „ideałem sylwetki”, rozwijają różnorakie zaburzenia odżywiania. Napawające szczególnym niepokojem są strony internetowe wprost zachęcające do kontynuowania dysfunkcyjnych zachowań jak ProAna (społeczność „wspierających się” osób chorujących na anoreksję) czy ProMia (blogi osób chorujących na bulimię).
Relatywnie mało mówi się jednak o ortoreksji – obsesyjnej próbie kontroli spożywanych produktów, której celem jest optymalne, a raczej „idealne” zdrowie. Oczywiście troska o zdrową dietę nie jest niczym niebezpiecznym czy niepokojącym. Problem pojawia się jednak, gdy kontrola spożywanych posiłków staje się obsesyjna. Steven Bratman, amerykański lekarz, wyróżnił cztery fazy codziennego schematu działania osób, dla których troska o zdrową dietę stała się dysfunkcyjna i potencjalnie niebezpieczna dla zdrowia psychicznego. Faza pierwsza to nadmierne myślenie o jadłospisie, a także poświęcanie dużej ilości czasu na sprawdzanie pochodzenia produktów, ich składu (a także składu opakowań) czy zawartości substancji konwersujących, planowanie posiłków z bardzo dużym wyprzedzeniem, a także pojawianie się natrętnych myśli na temat jedzenia i jego kontroli, faza druga to gromadzenie produktów spożywczych, ich ważenie i mierzenie, trzecia – kontrolowane przygotowywanie posiłków. Ostatnią fazą potencjalnie siejącą największe spustoszenie psychicznie to poczucie dumy lub winy w zależności od tego, czy powzięty plan się powiódł. Szczególną formą ortoreksji, spotykaną często u mężczyzn, jest obsesyjne przestrzeganie diety wysokobiałkowej z połączeniu z intensywnym wysiłkiem fizycznym w celu szybkiego zbudowania masy mięśniowej. Konsekwencją mało zróżnicowanej, źle zbilansowanej diety może być anemia, a u kobiet także zanik menstruacji.
Ortoreksja różni się od innych zaburzeń odżywiania, ale fundament, na której jest zbudowana przypomina inne, dobrze znane zaburzenia. Chodzi więc o nadmierną kontrolę, obsesyjne myśli, a także – niebezpieczną wizje ideału, do którego „należy dążyć”. Ideał ten tworzą pośrednio celebryci, chwaląc się w mediach społecznościowych swoimi sposobami na „doskonałe zdrowie”. Warto o tym pamiętać, a w razie konieczności konsultować jadłospis ze specjalistami w tej dziedzinie – dietetykami, zamiast polegać na błędnym myśleniu, któremu często wszyscy ulegamy, a które brzmi – „wierzę tym, których lubię”. Jeśli zauważasz u siebie symptomy zaburzeń odżywiania – warto skonsultować się z psychologiem lub psychoterapeutą.
W naszym ośrodku specjalistą w tym temacie jest między innymi mgr Martyna Jordanowicz.