ul. Szlak 8A/5 Kraków
pn – pt 8:00 - 21:00, sb 9:00 - 14:00

admin

Czy medytacja ma wpływ na mózg i samopoczucie? -
mózg buddyjskiego mnicha pod lupą naukowców

Richard David­son – ame­ry­kań­ski psy­cho­log, psy­chia­tra i nauko­wiec, autor słyn­nej książ­ki Życie emo­cjo­nal­ne mózgu – best­sel­le­ra The New York Times, zasły­nął w świe­cie nauki bada­nia­mi struk­tu­ry i aktyw­no­ści mózgu w kon­tek­ście emo­cji oraz zabu­rzeń afek­tyw­nych takich jak depre­sja. Pry­wat­nie zafa­scy­no­wa­ny był tema­tem medy­ta­cji, któ­rą prak­ty­ko­wał dzie­siąt­ki lat. Pra­ce nauko­we David­so­na przy­ku­ły uwa­gę Dalaj­la­my, pry­wat­nie przy­ja­cie­la David­so­na, któ­ry posta­wił przed bada­czem wyzwa­nie, zachę­ca­jąc go do sku­pie­nia się w swo­jej pra­cy nauko­wej dla odmia­ny na pozy­tyw­nych emo­cjach doświad­cza­nych na przy­kład przez mni­chów w trak­cie medy­ta­cji. Dalaj­la­ma zapro­sił David­so­na do Dha­ram­sa­li w Indiach i prze­ko­nał ośmiu swo­ich przy­ja­ciół – doświad­czo­nych w medy­ta­cji mni­chów do wzię­cia udzia­łu w labo­ra­to­ryj­nych bada­niach David­so­na. Od roku 2000 roz­po­czę­to bada­nia zakro­jo­ne na sze­ro­ką ska­lę. Zba­da­no mózgi mistrzów medy­ta­cji zarów­no świec­kich jak i mni­chów, mózgi osób zaczy­na­ją­cych medy­to­wać oraz tych, któ­rzy nigdy nie medy­to­wa­li. Pro­jekt trwał nie­mal 15 lat, a bada­nia kli­nicz­ne prze­pro­wa­dza­ne były głów­nie w Cen­ter for Inve­sti­ga­ting Heal­thy Minds w Uni­ver­si­ty of Wiscon­sin-Madi­son. Wyni­ki badań wstrzą­snę­ły zarów­no śro­do­wi­skiem nauko­wym jak i opi­nią publiczną. 

Neu­ro­obra­zo­wa­nie wyka­za­ło, że mózgi osób medy­tu­ją­cych znacz­nie róż­nią się od innych. Wyka­za­no zwią­zek pomię­dzy doświad­cze­niem w prak­ty­ce medy­ta­cji a zdol­no­ścią do utrzy­my­wa­nia bar­dzo wyso­kiej aktyw­no­ści mózgu przez dłuż­szy czas. Mimo to, u wszyst­kich osób medy­tu­ją­cych, nawet tych począt­ku­ją­cych (po 8‑tygodniowym kur­sie) zaob­ser­wo­wa­no znacz­ny wzrost aktyw­no­ści fal gam­ma. Pod­wyż­szo­na aktyw­ność tych fal pro­wa­dzi do akty­wa­cji przed­niej, lewej czę­ści mózgu, któ­ra zwią­za­na jest z odczu­ciem szczę­ścia oraz popra­wą nastro­ju. Ponad­to, mózgi zarów­no osób doświad­czo­nych w medy­ta­cji jak i nowi­cju­szów w porów­na­niu do osób nie­prak­ty­ku­ją­cych cha­rak­te­ry­zo­wa­ły się zmia­na­mi w aktyw­no­ści obsza­rów lim­bicz­nych, czy­li obsza­rów mózgu odpo­wie­dzial­nych za emo­cje. Zauwa­żo­no znacz­nie mniej­szą aktyw­ność cia­ła mig­da­ło­wa­te­go – struk­tu­ry odgry­wa­ją­cej głów­ną rolę w reak­cjach lęko­wych oraz zwięk­sze­nie aktyw­no­ści obsza­rów takich jak przy­środ­ko­wa kora oczo­do­ło­wo-czo­ło­wa czy pole brzusz­ne nakryw­ki (obsza­ry mają­ce zwią­zek z poczu­ciem przy­na­leż­no­ści, odczu­ciem miłości). 

Czym jest medytacja i jak zacząć medytować? 

Zaczy­na­jąc prak­ty­ko­wa­nie medy­ta­cji, war­to zapo­znać się ze spraw­dzo­ny­mi, pro­fe­sjo­nal­ny­mi pro­gra­ma­mi medy­ta­cji. Jed­nym z nich jest pro­gram MBSR Joh­na Kabat Zinna. 

John Kabat Zinn opra­co­wał pro­gram MBSR (Mind­ful­ness-Based Stress Reduc­tion), czy­li pro­gram medycz­ny “Reduk­cja Stre­su Opar­ta na Uważ­no­ści”. Efek­tyw­ność pro­gra­mu zosta­ła potwier­dzo­na bada­nia­mi kli­nicz­ny­mi. Meto­da ta dedy­ko­wa­na jest dla osób doświad­cza­ją­cych cier­pie­nia psy­chicz­ne­go (zwią­za­ne­go mię­dzy inny­mi ze sta­na­mi depre­syj­ny­mi, lęko­wy­mi, bez­sen­no­ścią, stre­sem czy napa­da­mi pani­ki), a tak­że dla osób cier­pią­cych na cho­ro­by fizycz­ne takie jak np.choroby skó­ry, bóle gło­wy czy inne dole­gli­wo­ści mają­ce pod­ło­że psy­chicz­ne. Potwier­dzo­no rów­nież sku­tecz­ność pro­gra­mu w radze­niu sobie z chro­nicz­nym bólem oraz cho­ro­ba­mi przewlekłymi. 

Pro­gram MBSR opie­ra się na prak­ty­ce medy­ta­cji uważ­no­ści (mind­ful­l­ness). John Kabat Zinn defi­niu­je mind­ful­l­ness jako uważ­ność czy świa­do­mość, któ­ra wyła­nia się dzię­ki zwra­ca­niu uwa­gi na dany moment w spo­sób celo­wy i nie­osą­dza­ją­cy a tak­że jako utrzy­my­wa­nie świa­do­mo­ści myśli, uczuć, wra­żeń cie­le­snych i oto­cze­nia z chwi­li na chwi­lę w łagod­ny i akcep­tu­ją­cy spo­sób. Medy­ta­cja mind­ful­l­ness wywo­dzi się z reli­gii i filo­zo­fii bud­dyj­skiej, lecz obec­nie funk­cjo­nu­je jako prak­ty­ka świec­ka i dedy­ko­wa­na jest dla osób o dowol­nych prze­ko­na­niach czy wie­rze­niach. Medy­ta­cja nie jest for­mą rytu­ału reli­gij­ne­go, nie jest też relak­sa­cją. To pew­ne­go rodza­ju tre­ning świa­do­mo­ści czy też tech­ni­ka “obco­wa­nia z rze­czy­wi­sto­ścią” w spo­sób bez­po­śred­ni, uważ­ny, nie­osą­dza­ją­cy. Kurs MBSR trwa 8 tygo­dni i naucza­ny jest w pla­ców­kach medycz­nych, oświa­to­wych, w wię­zie­niach, a tak­że ośrod­kach pra­cy ze wzglę­du na potwier­dzo­ną nauko­wo skuteczność. 

Jeśli nie­po­ko­ją Cię Two­je reak­cje emo­cjo­nal­ne bądź bory­kasz się nasi­lo­nym lękiem, smut­kiem czy nad­mier­nym stre­sem – w pierw­szej kolej­no­ści skon­sul­tuj się z pro­fe­sjo­na­li­stą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia spe­cja­li­sta­mi w tej dzie­dzi­nie są: psy­chia­tra lek.med. Kamil Gor­czy­ca oraz psy­cho­te­ra­peu­ci – mię­dzy inny­mi mgr Nata­lia Czap­nik-Kosta­nek, mgr Justy­na Kaź­mier­czak, mgr Karo­li­na Czu­liń­ska-Szcze­pan.

Kiedy zapisać się do seksuologa i jak wygląda pierwsza wizyta?

Na począt­ku war­to zwró­cić uwa­gę na fakt, że sek­su­olo­giem może być lekarz medy­cy­ny lub psycholog/psychoterapeuta. Trud­no­ści doświad­cza­ne przez pacjen­ta powin­ny deter­mi­no­wać jego wybór spe­cja­li­sty. Do sek­su­olo­ga-leka­rza war­to zgło­sić się, gdy doświad­cza­my pro­ble­mów sek­su­al­nych o podło­żu fizjo­lo­gicz­nym, inny­mi sło­wy – pro­ble­mów ze zdro­wiem fizycz­nym. Do tej kate­go­rii zali­czyć moż­na infek­cje intym­ne, powi­kła­nia poope­ra­cyj­ne, nie­pra­wi­dło­wą budo­wę ana­to­micz­ną orga­nów płcio­wych, cho­ro­by krą­że­nia, zabu­rze­nia neu­ro­lo­gicz­ne czy hor­mo­nal­ne. Lekarz-sek­su­olog może skie­ro­wać na bada­nia dia­gno­stycz­ne (np. na bada­nia hor­mo­nal­ne), może też skie­ro­wać do inne­go spe­cja­li­sty-leka­rza, a tak­że roz­po­cząć far­ma­ko­te­ra­pię. Wie­le pro­ble­mów sek­su­al­nych takich jak zabu­rze­nia erek­cji (np. erek­cja nie­peł­na), zabu­rze­nia pod­nie­ce­nia (np. suchość pochwy), zabu­rze­nia popę­du sek­su­al­ne­go czy ból pod­czas sto­sun­ku mogą mieć pod­ło­że bio­lo­gicz­ne. Czę­sto­kroć te i inne pro­ble­my sek­su­al­ne nie wyni­ka­ją jed­nak z dys­funk­cji cia­ła, a ich źró­dło kry­je się w psy­chi­ce – w nega­tyw­nych emo­cjach prze­ży­wa­nych wzglę­dem part­ne­ra, rela­cji part­ner­skiej lub wzglę­dem same­go sto­sun­ku, a tak­że w utrwa­lo­nych na prze­strze­ni lat nawy­kach i przy­wią­za­niach czy też w rela­cji z wła­snym cia­łem. Zda­rza się też, że pro­ble­my wyni­ka­ją ze stre­su, któ­ry z kolei może być skut­kiem nie­peł­nej czy znie­kształ­co­nej ste­reo­ty­pa­mi wie­dzy na temat “norm” sek­su­al­no­ści. W tym przy­pad­ku korzyst­niej­sze może być uda­nie się do psy­cho­lo­ga-sek­su­olo­ga. Ten spe­cja­li­sta jest też wykwa­li­fi­ko­wa­ny w pomo­cy oso­bom bory­ka­ją­cym się z wąt­pli­wo­ścia­mi doty­czą­cy­mi orien­ta­cji sek­su­al­nej czy toż­sa­mo­ści płcio­wej, a tak­że oso­bom, któ­re oba­wia­ją się pierw­sze­go sto­sun­ku czy też mają poczu­cie, że ich pro­ble­my z sek­sem czy sek­su­al­no­ścią mają pod­ło­że mie­sza­ne (zarów­no fizjo­lo­gicz­ne jak i psy­chicz­ne). Psy­cho­log­sek­su­olog czę­sto jest w sta­nie roz­po­znać, z cze­go wyni­ka­ją trud­no­ści i może zale­cić dodat­ko­wą dia­gno­sty­kę u leka­rza medy­cy­ny. Psy­cho­log-sek­su­olog nie wyko­nu­je bada­nia cia­ła czy narzą­dów płcio­wych, a wizy­ty pole­ga­ją w głów­nej mie­rze na roz­mo­wie – dia­gno­sty­ce, psy­cho­edu­ka­cji, a w nie­któ­rych przy­pad­kach na dłuż­szej terapii.

Jak wygląda pierwsza wizyta u seksuologa-psychologa?

Na pierw­szej wizy­cie sek­su­olog-psy­cho­log będzie sta­rał się zebrać jak naj­ob­szer­niej­szy wywiad. Ozna­cza to, że praw­do­po­dob­nie popro­si o szcze­gó­ło­wy opis obja­wów, pro­ble­mów zwią­za­nych z sek­su­al­no­ścią czy o opis wąt­pli­wo­ści w tym obsza­rze. Pyta­nia mogą doty­czyć rów­nież zdro­wia fizycz­ne­go, aby usta­lić pod­ło­że trud­no­ści. Sek­su­olog nie­bę­dą­cy leka­rzem medy­cy­ny nie będzie prze­pro­wa­dzał bada­nia cia­ła, może jed­nak prze­pro­wa­dzić bada­nie psy­cho­lo­gicz­ne wyko­rzy­stu­jąc np. testy psy­cho­lo­gicz­ne bądź inne narzę­dzia. Ist­nie­je moż­li­wość, że poja­wią się tak­że pyta­nia o:

● ini­cja­cję sek­su­al­ną (pierw­szy stosunek)

● czę­stość sto­sun­ków płcio­wych oraz masturbacji

● fan­ta­zje seksualne

● doświad­cze­nia seksualne

● doświad­cze­nia w rela­cjach intym­nych (part­ner­skich)

● prze­ko­na­nia doty­czą­ce seksu

● orien­ta­cję seksualną

● poczu­cie toż­sa­mo­ści płciowej

War­to pamię­tać, że sek­su­olog – psycholog/psychoterapeuta jest spe­cja­li­stą w dzie­dzi­nie kon­tak­tu inter­per­so­nal­ne­go, a jego zada­niem jest two­rze­nie atmos­fe­ry otwar­to­ści i bez­pie­czeń­stwa, dla­te­go też nie nale­ży oba­wiać się roz­mo­wy na intym­ne tematy.

Jeśli odczu­wasz cier­pie­nie w związ­ku z pro­ble­ma­mi sek­su­al­ny­mi, bory­kasz się z wąt­pli­wo­ścia­mi w tym obsza­rze bądź z obni­żo­ną satys­fak­cją sek­su­al­ną – skon­sul­tuj się z sek­su­olo­giem. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia doświad­czo­ny zespół spe­cja­li­stów pro­wa­dzi kon­sul­ta­cje sek­su­olo­gicz­ne, dia­gno­sty­kę, kon­sul­ta­cje lekar­skie, far­ma­ko­te­ra­pię, tera­pię sek­su­olo­gicz­ną, oraz cało­ścio­wą psy­cho­te­ra­pię obej­mu­ją­cą aspek­ty sek­su­olo­gicz­ne i psy­cho­lo­gicz­ne. Spe­cja­li­stą leka­rzem medy­cy­ny oraz sek­su­olo­giem jest w naszym Cen­trum lek.med. Kamil Gor­czy­ca. Seksuolodzy–psychoterapeuci w naszym Cen­trum to m.in. mgr Mag­da­le­na Krzak, mgr Doro­ta Baran, mgr Kami­la Miko­ła­jew­ska, mgr Doro­ta Otwinowska.

Czy cechy osobowości mogą wywołać w nas choroby fizyczne?

Nie jest łatwo pre­cy­zyj­nie okre­ślić, czym jest oso­bo­wość. Wie­lu psy­cho­lo­gów gło­wi­ło się nad defi­ni­cją, dla­te­go też ist­nie­je ponad pięć­dzie­siąt kon­cep­cji “oso­bo­wo­ści”. Nie­któ­rzy bada­cze poku­si­li się o wyra­fi­no­wa­ne i nie­co zawi­łe okre­śle­nia tego ter­mi­nu, któ­re brzmią na przy­kład tak: oso­bo­wość jest to dyna­micz­na orga­ni­za­cja wnę­trza jed­nost­ki, obej­mu­ją­ca te ukła­dy psy­cho­fi­zycz­ne, któ­re decy­du­ją o spe­cy­ficz­nych dla niej spo­so­bach przy­sto­so­wa­nia do śro­do­wi­ska. (All­port). Lubią­cy wywo­ły­wać kon­tro­wer­sje ame­ry­kań­ski psy­cho­log pocho­dze­nia wło­skie­go Phi­lip Geo­r­ge Zim­bar­do defi­niu­je oso­bo­wość zgo­ła odmien­nie jako po pro­stu wła­ści­wo­ści, któ­re czy­nią nas tymi, któ­ry­mi jeste­śmy. Mimo, że kon­cep­cja “oso­bo­wo­ści” jest tyl­ko pew­ną ideą (i to róż­nie ujmo­wa­ną), nie moż­na nie zgo­dzić się z tym, że poszcze­gól­ne oso­by cechu­je pewien spo­sób myśle­nia, odczu­wa­nia i dzia­ła­nia, a co naj­waż­niej­sze, że nasze zacho­wa­nia cha­rak­te­ry­zu­ją się pew­na kon­se­kwen­cja i powta­rzal­no­ścią. Zda­rza się, że reak­cja bli­skiej oso­by nas zaska­ku­je, ale zwy­kle jeste­śmy w sta­nie prze­wi­dzieć czy na daną sytu­acje zare­agu­je ogni­stą wście­kło­ścią, kon­tro­lo­wa­ną zło­ścią, zamknię­ciem się w sobie, smut­kiem i pła­czem czy też może obo­jęt­no­ścią lub roz­ba­wie­niem. Potra­fi­my to prze­wi­dzieć wła­śnie dla­te­go, że cechy oso­bo­wo­ści są względ­nie sta­łe i cha­rak­te­ry­stycz­ne dla jednostki.

Bada­czy od wie­lu dekad inte­re­so­wa­ło powią­za­nie pomię­dzy cecha­mi oso­bo­wo­ści a zacho­ro­wal­no­ścią na cho­ro­by fizycz­ne. Zwią­zek ten może wyda­wać się nie­co odle­gły czy nawet absur­dal­ny. Jeśli przyj­rzeć się jed­nak jesz­cze raz defi­ni­cji oso­bo­wo­ści – mówi ona o sta­łych spo­so­bach reak­cji. Jed­nym ze spo­so­bów reak­cji jest stres. I tu już cięż­ko nie zgo­dzić się z tym, że stres wpły­wa na stan fizycz­ny orga­ni­zmu, bio­rąc pod uwa­gę masyw­ną ilość badań nauko­wych nie tyl­ko z dzie­dzi­ny psy­cho­lo­gii, ale i medy­cy­ny. Dłu­gie bada­nia prze­pro­wa­dza­ne w róż­nych ośrod­kach przez odmien­nych bada­czy pozwo­li­ły na wyod­ręb­nie­nie czte­rech typów oso­bo­wo­ści powią­za­nych z podat­no­ścią na cho­ro­by fizycz­ne. Spo­śród nich dowo­dy naj­moc­niej prze­ma­wia­ją za istot­no­ścią powią­za­nia mię­dzy cecha­mi oso­bo­wo­ści a podat­no­ścią na cho­ro­by w przy­pad­ku oso­bo­wo­ści stre­so­wej – typu D. Pozo­sta­łe typy oso­bo­wo­ści (A, B oraz C) są przez część badań potwier­dza­ne, a przez część nego­wa­ne. Ze wzglę­du na owe kon­tro­wer­sje w tym arty­ku­le sku­pi­my się na oso­bo­wo­ści typu D.

Osobowość typu D

To oso­bo­wość “stre­so­wa”. Sprzy­ja wystę­po­wa­niu wie­lu cho­rób. Bada­nia potwier­dzi­ły jej zwią­zek z cho­ro­ba­mi ukła­du krą­że­nia a tak­że z m.in.: łusz­czy­cą, ast­mą, cho­ro­bą wień­co­wą. Udo­wod­nio­no, że oso­by z oso­bo­wo­ścią stre­so­wą typu D mają czte­ro­krot­nie więk­sze ryzy­ko cho­ro­by nie­do­krwien­nej ser­ca, co prze­kła­da się na więk­szą śmier­tel­ność wśród tych osób. Bada­nia holen­der­skie pod kie­run­kiem psy­cho­lo­ga medycz­ne­go Joha­na Denol­le­ta wyka­za­ły rów­nież, że u osób z cho­ro­bą wień­co­wą oraz oso­bo­wo­ścią typu D praw­do­po­do­bień­stwo ponow­ne­go ata­ku ser­ca jest pięć razy więk­sze niż u innych cho­rych zma­ga­ją­cych się z nie­do­krwien­no­ścią ser­ca. Wyni­ki innych badań tego same­go naukow­ca pro­wa­dzo­nych na prze­strze­ni lat suge­ru­ją rów­nież, że więk­szość pacjen­tów kar­dio­lo­gicz­nych, któ­rzy zmar­li z powo­du cho­rób ser­ca mia­ła oso­bo­wość typu D. W roku 2008 pol­scy bada­cze Nina Ogiń­ska-Bulik oraz Zyg­fryd Juczyń­ski dowie­dli rów­nież powią­za­nia pomię­dzy oso­bo­wo­ścią stre­so­wą typu D a cho­ro­ba nowo­two­ro­wą, wrzo­do­wą oraz cho­ro­ba­mi skó­ry. W bada­niach tych istot­ną dla roz­wo­ju cho­rób soma­tycz­nych oka­za­ła się dodat­ko­wo cecha ugo­do­wo­ści, któ­ra wią­że się przede wszyst­kim z cho­ro­ba­mi nowo­two­ro­wy­mi. Jak wyni­ka z badań nauko­wych, prze­pro­wa­dzo­nych w 2012 roku, przez dr Iza­bel­lę Grzyb, kie­ru­ją­cą zespo­łem psy­cho­lo­gów w naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia, oso­bo­wość tzw. stre­so­wą moż­na łączyć tak­że z powi­kła­nia­mi położ­ni­czy­mi. Z badań wyni­ka, że pacjent­ki z obja­wa­mi zagra­ża­ją­ce­go poro­du przed­wcze­sne­go czę­ściej speł­nia­ją kry­te­ria oso­bo­wo­ści typu D niż kobie­ty w cią­żach fizjo­lo­gicz­nych. Co wię­cej, został potwier­dzo­ny zwią­zek wystą­pie­nia poro­du przed­wcze­sne­go u kobiet z nasi­le­niem głów­nych cech oso­bo­wo­ści typu D, mani­fe­stu­ją­cych się dużym ładun­kiem nega­tyw­nych emocji.

 Oso­by z oso­bo­wo­ścią typu D cha­rak­te­ry­zu­ją się:

  • czę­stym odczu­wa­niem nega­tyw­nych emo­cji, takich jak: lęk, gniew, iry­ta­cja i  wrogość
  • świa­do­mym powstrzy­my­wa­niem się od wyra­ża­nia nega­tyw­nych emo­cji czy zacho­wań z powo­du oba­wy przed dez­apro­ba­tą i odrzu­ce­niem ze stro­ny innych
  • nie­chę­cią do korzy­sta­nia ze wspar­cia spo­łecz­ne­go, nie­śmia­ło­ścią, pre­fe­ren­cją prze­by­wa­nia w  samot­no­ści, two­rze­niem dystan­su w kon­tak­tach społecznych
  • zamar­twia­niem się, poczu­ciem bez­na­dziej­no­ści, skłon­no­ścia­mi do depre­sji, poczu­ciem wyczer­pa­nia oraz nie­za­do­wo­le­nia z życia, a tak­że niskim poczu­ciem wła­snej wartości

Jed­nost­ki, któ­rym moż­na przy­pi­sać oso­bo­wość typu D czę­sto odbie­ra­ją rze­czy­wi­stość jako zagra­ża­ją­cą i szko­dli­wą dla nich. Oczu­wa­ją lęk oraz napię­cie, cha­rak­te­ry­zu­ją się dużą podat­no­ścią na stres. Oso­by o oso­bo­wo­ści stre­so­wej cechu­je też skłon­ność do zała­my­wa­nia się i pod­da­wa­nia w sytu­acjach trud­nych, co wią­że się z nie­chę­cią do szu­ka­nia wspar­cia u innych oraz skłon­no­ścia­mi do katastrofizacji.

            Jeśli nie­po­ko­ją Cię Two­je reak­cje emo­cjo­nal­ne oraz ich wpływ na two­je zdro­wie bądź bory­kasz się z nad­mier­nym stre­sem – skon­sul­tuj się z psy­cho­te­ra­peu­tą. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia tera­peu­ta­mi spe­cja­li­zu­ją­cy­mi się w tej dzie­dzi­nie są mię­dzy inny­mi mgr Iwo­na Dubiń­ska oraz mgr Nata­lia Sło­wik.

Czy rozmawiać z dzieckiem o wojnie na Ukrainie?

Na tak zada­ne pyta­nie odpo­wiedź jest jed­na – roz­ma­wiać. Dzie­ci żyją w tym samym śro­do­wi­sku, co my i na pew­no usły­szą wyra­że­nie “woj­na na Ukra­inie” wie­le razy. Przy roz­mo­wie z dziec­kiem nale­ży jed­nak wziąć pod uwa­gę co naj­mniej dwie waż­ne kwe­stie. Jed­ną z nich jest wiek dziec­ka, a dru­gą to, w jakim stop­niu maluch prze­ży­wa obec­ną sytu­ację. Dla­te­go też nie ma “ide­al­ne­go prze­pi­su” na roz­mo­wę o woj­nie z dziec­kiem. Odna­le­zie­nie balan­su pomię­dzy chro­nie­niem dziec­ka a nie­fał­szo­wa­niem rze­czy­wi­sto­ści to zada­nie, przed któ­rym stoi obec­nie wie­le rodzi­ców. W tymar­ty­ku­le posta­no­wi­li­śmy zebrać garść ogól­nych wskazówek.

  1. Nie kłam. Bez wzglę­du na sytu­ację, mów tyl­ko praw­dę. Waż­ne jest, aby mówić tyl­ko to, co wie­się z całą pew­no­ścią. Ozna­cza to nie­wy­bie­ga­nie w przy­szłość oraz powstrzy­ma­nie się od kata­stro­fi­zo­wa­nia, snu­cia z dziec­kiem czar­nych sce­na­riu­szy. Z dru­giej stro­ny nie war­to zapew­niać dziec­ka, o czymś, co do cze­go nie mamy pew­no­ści. Jeśli dziec­ko pyta o to, czy w Pol­sce wybuch­nie woj­na, zamiast mówić “oczy­wi­ście, że nie, to bzdu­ra, co ty opo­wia­dasz”, lepiej przed­sta­wić praw­dę i zapew­nić bez­pie­czeń­stwo, mówiąc na przy­kład: „Woj­na jest na Ukra­inie, nie w Pol­sce.
    Nic nie wska­zu­je na to, żeby mia­ła się zacząć w Pol­sce woj­na. Bar­dzo dużo innych państw ma z naszym kra­jem umo­wę i pomo­że nam jeśli ktoś pró­bo­wał­by nam zaszkodzić.”
  2. Pytaj o uczu­cia. Bar­dzo waż­na jest roz­mo­wa o uczu­ciach, któ­re towa­rzy­szą nam w tej trud­nej sytu­acji. Strach czy bez­rad­ność powin­ny być wyra­żo­ne i uzna­ne. Nic pozy­tyw­ne­go nie przy­nie­sie wypie­ra­nie ich czy ukry­wa­nie. Dzie­ci powin­ny czuć, że mogą wyra­zić trud­ne uczu­cia i że zosta­ną wysłu­cha­ne i zaak­cep­to­wa­ne bez wzglę­du na to, co odczu­wa­ją. Pyta­nie o uczu­cia nie powin­no być jed­nak zbyt natar­czy­we. Nie musi­my codzien­nie zada­wać tego same­go pyta­nia, jeśli dziec­ko nie wyka­zu­je ocho­ty do roz­mo­wy na ten temat, bo może to zaszcze­pić w malu­chu nie­po­kój. Waż­ne jest aktyw­ne słu­cha­nie tego, co dziec­ko mówi, tego co już wie oraz zwra­ca­nie uwa­gi na sygna­ły wysy­ła­ne przez syna czy córkę.
  3. Zwróć uwa­gę na wła­sne reak­cje. Dzie­ci są świet­ny­mi obser­wa­to­ra­mi i chło­ną emo­cje z oto­cze­nia. Dla­te­go waż­ne, aby nazy­wać przy dziec­ku swo­je emo­cje i poka­zy­wać, że akcep­tu­je­my je, ale i umie­my sobie z nimi radzić (tak­że z pła­czem). Nie powin­no to jed­nak pro­wa­dzić do paren­ty­fi­ka­cji dziec­ka. Nie mów­my np. “przy­tul się do mnie, smut­no mi” – bywa to nie­bez­piecz­nym dla dziec­ka odwró­ce­niem ról. To rodzic powi­nien zapew­niać dziec­ku bez­pie­czeń­stwo. Nie ozna­cza to jed­nak tego, że ma ukry­wać swo­je emo­cje. Powi­nien je nazy­wać i poka­zy­wać, że umie sobie z nimi radzić.
  4. Dosto­suj zacho­wa­nie do wie­ku i sta­nu dziec­ka. Małym dzie­ciom lub dzie­ciom cięż­ko zno­szą­cym obec­ną sytu­acje lepiej oszczę­dzić infor­ma­cji o tym, jak ludzie cier­pią i zma­ga­ją się z woj­ną. Wystar­czy przed­sta­wia­nie nie­zde­for­mo­wa­nych fak­tów w dopa­so­wa­nej do wie­ku for­mie oraz duża daw­ka ofe­ro­wa­ne­go poczu­cia bez­pie­czeń­stwa. Roz­ma­wia­jąc z nasto­lat­kiem, war­to zwró­cić jego uwa­gę na to, że nie wszyst­kie infor­ma­cje poda­wa­ne w mediach oraz krą­żą­ce wśród ludzi są praw­dzi­we. Nasto­la­tek powi­nien czuć, że może zada­wać każ­de pyta­nia oraz to, że chce­my z nim rozmawiać.
  5. Uni­kaj włą­cza­nia tele­wi­zji z kana­ła­mi infor­ma­cyj­ny­mi w towa­rzy­stwie małych dzie­ci. Nie moż­na prze­wi­dzieć jakie obra­zy zosta­ną dane­go dnia w danej sta­cji poka­za­ne. Jeśli dziec­ko chce obej­rzeć wia­do­mo­ści i jest wystar­cza­ją­co doj­rza­łe – waż­ne, aby przyj­mo­wa­nie medial­nych infor­ma­cji odby­wa­ło się w spo­koj­nych warun­kach, np. wie­czo­rem, kie­dy będzie czas na to, aby poroz­ma­wiać, o tym, co się zoba­czy­ło i usły­sza­ło. Istot­ne jest to, aby pano­wa­ła wte­dy atmos­fe­ra bez­pie­czeń­stwa i otwar­to­ści na emo­cje, któ­re mogą się poja­wić. W każ­dym przy­pad­ku waż­ne jest ogra­ni­cze­nie przyj­mo­wa­nych infor­ma­cji i uni­ka­nie przebodźcowania.
  6. Pamię­taj o tym, jak waż­na jest “zwy­czaj­ność” oraz ruty­na. Trud­na sytu­acja sąsia­du­ją­ce­go z nami kra­ju nie powin­na ozna­czać dia­me­tral­nej zmia­ny w ryt­mie dnia. Dla dzie­ci kolo­sal­ne zna­cze­nie ma ruty­na i prze­wi­dy­wal­ność śro­do­wi­ska. Jest to for­ma prze­ka­za­nia dzie­ciom poczu­cia spo­ko­ju i bez­pie­czeń­stwa bez uży­cia słów. Waż­ne jest też bycie razem, pla­no­wa­nie wspól­nych aktyw­no­ści nie­zwią­za­nych z sytu­acją na Ukra­inie. Nie odbie­raj­my też sobie pra­wa do zaba­wy i śmie­chu. Poczu­cie winy z powo­du odczu­wa­nia zarów­no nega­tyw­nych jak i pozy­tyw­nych emo­cji w ostat­nich dniach i tygo­dniach nie przy­nie­sie niko­mu pożytku.
  7. Zwra­caj uwa­gę na zmia­ny w zacho­wa­niu dziec­ka. Roz­ko­ja­rze­nie, nasi­lo­na złość dziec­ka, a tak­że obja­wy soma­tycz­ne jak ponow­ne mocze­nie się dziec­ka czy pro­ble­my ze snem powin­ny być nazwa­ne przez rodzi­ca. Waż­na jest roz­mo­wa z dziec­kiem o tym, co zauwa­ży­li­śmy i oka­za­nie tro­ski. A co, gdy dzie­ci zaczy­na­ją bawić się w woj­nę? Istot­ne jest wte­dy wyja­śnie­nie róż­ni­cy mie­dzy patrio­ty­zmem a nacjo­na­li­zmem, nie­ko­niecz­nie uży­wa­jąc tych słów, ale poka­zu­jąc ich sens. Jeśli moc­no nie­po­koi Cię zacho­wa­nie dziec­ka lub dziec­ko samo zgła­sza swo­je trud­no­ści – war­to roz­wa­żyć wizy­tę u psy­cho­te­ra­peu­ty. W naszym Cen­trum Psy­cho­te­ra­pii i Sek­su­olo­gii Empa­tia tera­pią dzie­ci zaj­mu­ją się mie­dzy inny­mi mgr Agniesz­ka Gadec­ka-Toma­sik, mgr Doro­ta Sar­na, mgr Mar­ce­li­na Cie­szew­ska.

Jak wygląda pierwsza wizyta u psychoterapeuty

1. Do kogo udać się z problemem?

Decy­du­jąc się na wizy­tę u spe­cja­li­sty, war­to naj­pierw poznać róż­ni­cę pomię­dzy psy­cho­lo­giem, psy­cho­te­ra­peu­tą a psy­chia­trą. Psy­cho­log jest oso­bą, któ­ra ukoń­czy­ła pię­cio­let­nie stu­dia psy­cho­lo­gicz­ne i jest upraw­nio­na do pomo­cy psy­cho­lo­gicz­nej, któ­ra pole­gać może na kon­sul­ta­cji i dia­gno­sty­ce. Psy­cho­log zaj­mu­je się wspar­ciem psy­cho­lo­gicz­nym i porad­nic­twem. W prze­ci­wień­stwie do psy­cho­te­ra­peu­ty nie może prze­pro­wa­dzać psy­cho­te­ra­pii, czy­li regu­lar­nej, ustruk­tu­ry­zo­wa­nej pra­cy, któ­rej celem są trwa­łe zmia­ny w funk­cjo­no­wa­niu zgła­sza­ją­cej się oso­by. Psy­cho­te­ra­peu­ci zobo­wią­za­ni są ponad­to do kon­tro­lo­wa­nia postę­pów swo­jej pra­cy (tzw. super­wi­zja). Są absol­wen­ta­mi stu­diów psy­cho­lo­gicz­nych, medycz­nych lub pokrew­nych, a dodat­ko­wo ukoń­czy­li lub są w trak­cie stu­diów pody­plo­mo­wych w kie­run­ku psy­cho­te­ra­pii. Psy­chia­trzy nato­miast są leka­rza­mi medy­cy­ny. Mogą zapro­po­no­wać lecze­nie far­ma­ko­lo­gicz­ne lub skie­ro­wać do psy­cho­te­ra­peu­ty. W naszym Cen­trum pra­cu­ją psy­cho­te­ra­peu­ci oraz psy­chia­tra lek. med. Kamil Gor­czy­ca.

2. Jak wygląda pierwsza wizyta u terapeuty?

Pierw­sza wizy­ta u tera­peu­ty pole­ga na wywia­dzie dia­gno­stycz­nym. Dia­gno­za pro­ble­mu pro­wa­dzi do wybo­ru naj­bar­dziej odpo­wied­niej for­my pomo­cy. Psy­cho­te­ra­peu­ta może zapro­po­no­wać wizy­tę u inne­go tera­peu­ty pra­cu­ją­ce­go w inny­mi nur­cie (bar­dziej odpo­wia­da­ją­cym zgła­sza­nym pro­ble­mom), może zasu­ge­ro­wać wizy­tę u psy­chia­try lub skie­ro­wać na inter­wen­cję kry­zy­so­wą. Może też zapro­po­no­wać współ­pra­cę w swo­im gabi­ne­cie. W takim przy­pad­ku w pew­nym momen­cie tera­pii zosta­je zwy­kle omó­wio­ny tzw. kon­trakt (pisem­ny bądź ust­ny), w któ­rym zawar­te są ramy współ­pra­cy takie jak np. sta­ły ter­min spo­tkań (naj­czę­ściej sesje odby­wa­ją się coty­go­dnio­wo). Nie nale­ży oba­wiać się pierw­szej wizy­ty, gdyż psy­cho­te­ra­peu­ta jest na niej aktyw­ny. Dużo bar­dziej niż na póź­niej­szych eta­pach tera­pii kie­ru­je roz­mo­wą, aby zdo­być potrzeb­ne do dia­gno­zy infor­ma­cje. War­to pamię­tać, że tera­peu­ta jest spe­cja­li­stą w dzie­dzi­nie kon­tak­tu i pomo­cy psy­cho­lo­gicz­nej, a jego zada­niem jest two­rze­nie atmos­fe­ry otwar­to­ści i bezpieczeństwa.

Istot­ną infor­ma­cją jest rów­nież to, że aby móc zgło­sić się na  psy­cho­te­ra­pię indy­wi­du­al­ną nale­ży mieć ukoń­czo­ne 16 lat. W przy­pad­ku osób młod­szych rodzi­ce powin­ni być obec­ni na pierw­szym spo­tka­niu. Oso­by nie­peł­no­let­nie, któ­re ukoń­czy­ły 16 lat, aby udać się do psy­cho­lo­ga potrze­bu­ją zgo­dy rodzi­ców lub opie­ku­nów praw­nych. Tera­peu­ta ma obo­wią­zek prze­ka­za­nia rodzi­com infor­ma­cji o tym, co zgła­szał nie­let­ni pacjent tyl­ko wte­dy, gdy uzna, że zagro­żo­ne jest zdro­wie lub życie pacjen­ta lub innej oso­by. W przy­pad­ku osób peł­no­let­nich tajem­ni­ca zawo­do­wa zobo­wią­zu­je psy­cho­lo­gów i tera­peu­tów do nie­ujaw­nia­nia żad­nych infor­ma­cji o pacjen­cie i wno­szo­nych tre­ściach (tak­że o samym podej­mo­wa­niu psy­cho­te­ra­pii przez daną oso­bę). Zwol­nie­nie z obo­wiąz­ku tajem­ni­cy zawo­do­wej zda­rza się sto­sun­ko­wo rzad­ko i doty­czy sytu­acji zagro­że­nia życia lub zdro­wia pacjen­ta czy innych osób lub sytu­acji, w któ­rej zwol­nie­nie z tajem­ni­cy zawo­do­wej zosta­ło orze­czo­ne przez sąd.

3. Jakie pytania może zadać terapeuta?

Pyta­nia, któ­re mogą (ale nie muszą) się poja­wić na pierw­szej wizy­cie mają na celu wstęp­ne roze­zna­nie sytu­acji. W zależ­no­ści od nur­tu, w któ­rym pra­cu­je dany tera­peu­ta oraz meto­dy pra­cy, któ­rą pre­fe­ru­je – może mieć inne podej­ście do pierw­szej roz­mo­wy. Ist­nie­ją jed­nak pyta­nia, któ­re w pew­nym momen­cie na pew­no wybrzmie­wa­ją. Są nimi np. pyta­nia o pod­sta­wo­we infor­ma­cje bio­gra­ficz­ne, a także:

  • Dla­cze­go zgła­sza się Pani/Pan po pomoc wła­śnie teraz?
  • Od kie­dy trwa pro­blem i jakich doświad­cza Pani/Pan objawów?
  • Czy leczył/a się już Pani/Pan psy­chia­trycz­nie lub podejmował/a Pani/Pan w prze­szło­ści tera­pię? Czy zaży­wa Pani/Pan jakieś leki?
  • Co dzia­ło się przed wystą­pie­niem problemu?
  • Jakie są skut­ki wystą­pie­nia pro­ble­mu? Jak pro­blem wpły­wa na Pani/Pana życie zawo­do­we, rodzin­ne i inne waż­ne obsza­ry życia?
  • Jak Pani/Pan myśli – dla­cze­go powsta­ły u Pani/Pana obja­wy? Jakie są Pani/Pana hipo­te­zy na ten temat?
  • Jakie nadzie­je wią­że Pani/Pan z terapią?

Pierw­sza wizy­ta powin­na zakoń­czyć się jakimś kon­sen­su­sem. Pacjen­to­wi pro­po­no­wa­na jest współ­pra­ca bądź prze­ka­zy­wa­ne są suge­stie, co do tego gdzie powi­nien się zwrócić.

Czym  jest trauma?

“Trau­ma” jest jed­nym z tych okre­śleń, któ­re (podob­nie jak “depre­sja”) są zde­cy­do­wa­nie nad­uży­wa­ne w róż­nych kon­tek­stach. Może to wyni­kać z tego, że rze­czy­wi­sta trau­ma mie­wa skraj­nie róż­ne przy­czy­ny. Mimo tego, że zda­rze­nia wywo­łu­ją­ce trau­mę mogą róż­nić się inten­syw­no­ścią,  nie nale­ży doko­ny­wać dia­gno­zy same­mu tyl­ko udać się do spe­cja­li­sty – w tym przy­pad­ku w pierw­szej kolej­no­ści do leka­rza psy­chia­try. War­to pamię­tać, że trau­ma (zespół stre­su poura­zo­we­go) jest poważ­nym zabu­rze­niem psy­chicz­nym o okre­ślo­nym prze­bie­gu i kon­kret­nych objawach.

 Stre­sor trau­ma­tycz­ny to doświad­cze­nie, któ­re wywo­ła­ło na jed­no­st­ce szcze­gól­nie nega­tyw­ne wra­że­nie. Nie jest to jed­nak każ­de takie doświad­cze­nie. Trau­mę wywo­łu­ją sytu­acje, któ­rych psy­chi­ka danej oso­by nie jest w sta­nie przy­jąć i zin­te­gro­wać. Waż­ne jest tu pod­kre­śle­nie, że trau­ma powsta­je na sty­ku stre­so­gen­nej sytu­acji i psy­chi­ki oso­by. Dla­te­go też ewen­tu­al­ne poja­wie­nie się tego zabu­rze­nia nie zale­ży wyłącz­nie od inten­syw­no­ści zda­rze­nia poprze­dza­ją­ce­go. Rela­tyw­nie “nie­win­ne” zda­rze­nie może być dla jed­nej oso­by źró­dłem trau­my, pod­czas gdy z sytu­acją poten­cjal­nie bar­dziej nie­bez­piecz­ną inna oso­ba może sobie psy­chicz­nie radzić.

Przy­czy­na­mi trau­my są sytu­acje, w któ­rych oso­ba nara­żo­na była na zagro­że­nie zdro­wia (rów­nież psy­chicz­ne­go) oraz życia. Trau­ma może się roz­wi­nąć rów­nież u osób, któ­re były świad­ka­mi sytu­acji, w któ­rej wystę­po­wa­ło zagro­że­nie zdro­wia i/lub życia. Sytu­acje, któ­re naj­czę­ściej wymie­nia się jako przy­kła­dy to: woj­na, nara­że­nie na prze­moc fizycz­ną lub sek­su­al­ną, wypad­ki komu­ni­ka­cyj­ne, prze­wle­kłe cho­ro­by somatyczne.

Wg Mar­di Jon Horo­wit­z’a, psy­cho­lo­ga kli­nicz­ne­go i naukow­ca z USA, moż­na wyróż­nić czte­ry fazy stre­so­wej reak­cji poura­zo­wej (ina­czej: reak­cja po stre­sie trau­ma­tycz­nym czy zespół stre­su poura­zo­we­go, a w języ­ku angiel­skim: PTSD). Są nimi:

1. Faza krzy­ku – począt­ko­wą reak­cją na trau­mę naj­czę­ściej są emo­cje o bar­dzo dużym nasi­le­niu. Są to: strach, smu­tek lub wściekłość.

2. Faza zaprze­cze­nia – w tej fazie psy­chi­ka czło­wie­ka sta­ra się pora­dzić z nad­mia­ro­wy­mi emo­cja­mi poprzez zaprze­cze­nie ich wystę­po­wa­nia. Oso­ba może zda­wać się igno­ro­wać zagro­że­nie czy stra­ty psy­chicz­ne, jakich doświad­czy­ła. Mogą poja­wić się sta­ny dyso­cja­cyj­ne, w któ­rych jed­nost­ka ma poczu­cie oddzie­le­nia się od rze­czy­wi­sto­ści, a tak­że oddzie­le­nia od wła­snych emo­cji czy doświad­czeń z cia­ła. Szcze­gól­nym rodza­jem reak­cji dyso­cja­cyj­nej jest dere­ali­za­cja, czy­li poczu­cie nie­rze­czy­wi­sto­ści i sztucz­no­ści świa­ta. Stan ten róż­ni się od psy­cho­zy i jest natu­ral­ną reak­cją “bro­nią­ce­go się” mózgu chro­nią­ce­go psy­chi­kę przed nad­mier­ną ilo­ścią przyj­mo­wa­nych bodź­ców. Stan dere­ali­za­cji ozna­cza na pozio­mie bio­lo­gicz­nym spa­dek dopa­mi­ny wraz z zwięk­sze­niem stę­że­nia adre­na­li­ny. Oso­ba w tym sta­nie ma cha­rak­te­ry­stycz­ne poczu­cie “oglą­da­nia fil­mu”, któ­re zastę­pu­je typo­we odczu­wa­nie rze­czy­wi­sto­ści. To wra­że­nie może powo­do­wać dodat­ko­wy lęk, a nawet oba­wę o to, że “za chwi­lę się oszaleję”.

3. Faza wdzie­ra­nia się (intru­zji) – w tej fazie poja­wia­ją się zwią­za­ne z trau­mą, nie­chcia­ne, ale wciąż powra­ca­ją­ce obra­zy, emo­cje, myśli. Towa­rzy­szy temu brak real­nej oce­ny sytu­acji i cią­głe odtwa­rza­nie zacho­wa­ne­go mate­ria­łu pamię­cio­we­go trau­ma­tycz­nej sytu­acji, któ­ry naj­czę­ściej jest ogra­ni­czo­ny, wybiór­czy i niepełny.

4. Faza prze­pra­co­wa­nia i zakoń­cze­nia – ostat­nie fazy wg Horo­wit­z’a wią­żą się z pro­fe­sjo­nal­ną pomo­cą (psy­cho­te­ra­pią, czę­sto tak­że far­ma­ko­te­ra­pią) i powro­tem do zdrowia.

Dodat­ko­wo, obaj­wa­mi trau­my oraz zespo­łu stre­su poura­zo­we­go są m.in:

  • uni­ka­nie sytu­acji, osób, miejsc, któ­re wywo­łu­ją sko­ja­rze­nia z trau­ma­tycz­nym urazem
  • pobu­dze­nie (przy tym zwięk­szo­ne tęt­no i przy­spie­szo­ny oddech)
  • utrzy­mu­ją­cy się obni­żo­ny nastrój
  • bez­sen­ność
  • nie­kon­tro­lo­wa­ne napa­dy nega­tyw­nych emo­cji (zło­ści czy smutku)
  • płacz­li­wość
  • drże­nia kończyn

Jeśli zauwa­żasz u sie­bie symp­to­my traumy/zespołu stre­su poura­zo­we­go skon­tak­tuj się z psy­chia­trą,  a następ­nie psy­cho­te­ra­peu­tą. Możesz też udać na do naj­bliż­sze­go Ośrod­ka Inter­wen­cji Kry­zy­so­wej. W przy­pad­ku traum waż­ne jest, aby dzia­łać jak naj­szyb­ciej – naj­le­piej w pierw­szej dobie po sytu­acji urazowej!

W pułapce zdrowego żywienia – ortoreksja z instagrama

We wcze­snych latach dwu­ty­sięcz­nych na aukcję tra­fi­ła guma do żucia wyplu­ta ponoć przez Brit­ney Spe­ars. Final­nie zosta­ła sprze­da­na za 14 tysię­cy dola­rów. Brzmi to jak sza­leń­stwo, ale jak słusz­nie stwier­dza kana­dyj­ski pro­fe­sor psy­cho­lo­gii w Yale – Paul Blo­om – to sza­leń­stwo nie jest czymś przy­pi­sa­nym eks­klu­zyw­nie naszej epo­ce. W śre­dnio­wie­czu ludzie goto­wi byli wydać for­tu­nę na przed­mio­ty, wie­rząc, że nale­ża­ły do świę­tych. Mecha­nizm wyda­je się być więc podob­ny. Paul Blo­om nazy­wa to zja­wi­sko “pozy­tyw­nym ska­że­niem”, “ska­że­niem” przed­mio­tów przez oso­by, któ­re podzi­wia­my, oso­by, któ­rych dzi­siej­szym odpo­wied­ni­kiem mogą być cele­bry­ci. Czy to moż­li­we, że “pozy­tyw­ne ska­że­nie” doty­czy tak­że słów, a kon­kret­niej – opi­nii, któ­re gło­szą dzi­siej­si celebryci? 

Zabu­rze­nia odży­wia­nia mają wie­le form i z bie­giem lat zaob­ser­wo­wać moż­na coraz sil­niej­szy wpływ prze­ka­zów medial­nych w szcze­gól­no­ści na mło­de oso­by, któ­re, zain­spi­ro­wa­ne pro­pa­go­wa­nym w Inter­ne­cie „ide­ałem syl­wet­ki”, roz­wi­ja­ją róż­no­ra­kie zabu­rze­nia odży­wia­nia. Napa­wa­ją­ce szcze­gól­nym nie­po­ko­jem są stro­ny inter­ne­to­we wprost zachę­ca­ją­ce do kon­ty­nu­owa­nia dys­funk­cyj­nych zacho­wań jak Pro­Ana (spo­łecz­ność „wspie­ra­ją­cych się” osób cho­ru­ją­cych na ano­rek­sję) czy Pro­Mia (blo­gi osób cho­ru­ją­cych na bulimię). 

Rela­tyw­nie mało mówi się jed­nak o orto­rek­sji – obse­syj­nej pró­bie kon­tro­li spo­ży­wa­nych pro­duk­tów, któ­rej celem jest opty­mal­ne, a raczej „ide­al­ne” zdro­wie. Oczy­wi­ście tro­ska o zdro­wą die­tę nie jest niczym nie­bez­piecz­nym czy nie­po­ko­ją­cym. Pro­blem poja­wia się jed­nak, gdy kon­tro­la spo­ży­wa­nych posił­ków sta­je się obse­syj­na. Ste­ven Brat­man, ame­ry­kań­ski lekarz, wyróż­nił czte­ry fazy codzien­ne­go sche­ma­tu dzia­ła­nia osób, dla któ­rych tro­ska o zdro­wą die­tę sta­ła się dys­funk­cyj­na i poten­cjal­nie nie­bez­piecz­na dla zdro­wia psy­chicz­ne­go. Faza pierw­sza to nad­mier­ne myśle­nie o jadło­spi­sie, a tak­że poświę­ca­nie dużej ilo­ści cza­su na spraw­dza­nie pocho­dze­nia pro­duk­tów, ich skła­du (a tak­że skła­du opa­ko­wań) czy zawar­to­ści sub­stan­cji kon­wer­su­ją­cych, pla­no­wa­nie posił­ków z bar­dzo dużym wyprze­dze­niem, a tak­że poja­wia­nie się natręt­nych myśli na temat jedze­nia i jego kon­tro­li, faza dru­ga to gro­ma­dze­nie pro­duk­tów spo­żyw­czych, ich waże­nie i mie­rze­nie, trze­cia – kon­tro­lo­wa­ne przy­go­to­wy­wa­nie posił­ków. Ostat­nią fazą poten­cjal­nie sie­ją­cą naj­więk­sze spu­sto­sze­nie psy­chicz­nie to poczu­cie dumy lub winy w zależ­no­ści od tego, czy powzię­ty plan się powiódł. Szcze­gól­ną for­mą orto­rek­sji, spo­ty­ka­ną czę­sto u męż­czyzn, jest obse­syj­ne prze­strze­ga­nie die­ty wyso­ko­biał­ko­wej z połą­cze­niu z inten­syw­nym wysił­kiem fizycz­nym w celu szyb­kie­go zbu­do­wa­nia masy mię­śnio­wej. Kon­se­kwen­cją mało zróż­ni­co­wa­nej, źle zbi­lan­so­wa­nej die­ty może być ane­mia, a u kobiet tak­że zanik menstruacji. 

Orto­rek­sja róż­ni się od innych zabu­rzeń odży­wia­nia, ale fun­da­ment, na któ­rej jest zbu­do­wa­na przy­po­mi­na inne, dobrze zna­ne zabu­rze­nia. Cho­dzi więc o nad­mier­ną kon­tro­lę, obse­syj­ne myśli, a tak­że – nie­bez­piecz­ną wizje ide­ału, do któ­re­go „nale­ży dążyć”. Ide­ał ten two­rzą pośred­nio cele­bry­ci, chwa­ląc się w mediach spo­łecz­no­ścio­wych swo­imi spo­so­ba­mi na „dosko­na­łe zdro­wie”. War­to o tym pamię­tać, a w razie koniecz­no­ści kon­sul­to­wać jadło­spis ze spe­cja­li­sta­mi w tej dzie­dzi­nie – die­te­ty­ka­mi, zamiast pole­gać na błęd­nym myśle­niu, któ­re­mu czę­sto wszy­scy ule­ga­my, a któ­re brzmi – „wie­rzę tym, któ­rych lubię”. Jeśli zauwa­żasz u sie­bie symp­to­my zabu­rzeń odży­wia­nia – war­to skon­sul­to­wać się z psy­cho­lo­giem lub psy­cho­te­ra­peu­tą.

W naszym ośrod­ku spe­cja­li­stą w tym tema­cie jest mię­dzy inny­mi mgr Mar­ty­na Jor­da­no­wicz.

Bullying – zagrożenie dla zdrowia psychicznego zarówno dla “ofiar” jak i “katów”

Bada­nia suge­ru­ją, że co dzie­sią­te dziec­ko w pol­skich szko­łach jest ofia­rą bul­ly­in­g’u, czy­li prze­mo­cy rówie­śni­czej. Świa­to­wa Orga­ni­za­cja Zdro­wia (WHO) uzna­ła to zja­wi­sko jako jed­ne z naj­po­pu­lar­niej­szych zagro­żeń dla zdro­wia psy­chicz­ne­go dzie­ci. Ofia­ry tego typu drę­cze­nia naj­czę­ściej nie mówią rodzi­com, o tym, co spo­ty­ka je w szko­le z oba­wy przed „zemstą” spraw­cy, z powo­du odczu­wa­ne­go wsty­du, a w przy­pad­ku dzie­ci naj­młod­szych lub dzie­ci ze spe­cjal­ny­mi potrze­ba­mi edu­ka­cyj­ny­mi czy nie­peł­no­spraw­no­ścią inte­lek­tu­al­ną – z powo­du trud­no­ści z kon­cep­tu­ali­za­cją i komu­ni­ka­cją swo­ich uczuć. W przy­pad­ku tej gru­py dzie­ci czę­stą ozna­ką bycia ofia­rą bul­ly­in­g’u są tzw. soma­ty­za­cje, czy­li obja­wy pły­ną­ce z cia­ła takie jak bie­gun­ka, zawro­ty gło­wy czy pro­ble­my z zasy­pia­niem. Mówiąc naj­pro­ściej – umysł dzie­ci nie radzi sobie z napię­ciem psy­chicz­nym, a więc obja­wy stre­su przej­mu­je ciało.

W kon­tek­ście zja­wi­ska bul­ly­in­g’u naj­czę­ściej mówi się wła­śnie o ofia­rach. Jest to słusz­ne podej­ście, gdyż to wła­śnie ta gru­pa dzie­ci jest nara­żo­na na naj­więk­sze ryzy­ko wystą­pie­nia pro­ble­mów emo­cjo­nal­nych, a nawet myśli samo­bój­czych. War­to jed­nak pamię­tać, że w przy­pad­ku prze­mo­cy rówie­śni­czej na sce­nie wystę­pu­je nie tyl­ko ofia­ra, ale i spraw­ca, świad­ko­wie, a tak­że bar­dzo czę­sto akto­rzy o podwój­nej roli – ofia­ro-spraw­cy. Dok­tor psy­cho­lo­gii Iwo­na Sikor­ska z Uni­wer­sy­te­tu Jagiel­loń­skie­go w Kra­ko­wie pod­ję­ła się cha­rak­te­ry­sty­ki wszyst­kich tych ról w per­spek­ty­wie roz­wo­ju zaso­bów do „radze­nia sobie” w póź­niej­szym życiu.

Ofia­ra – dzie­ci doświad­cza­ją­ce drę­cze­nia w szko­le roz­wi­ja­ją zewnętrz­ne poczu­cie kon­tro­li. Ozna­cza to, że z powo­du bez­sil­no­ści, któ­rą prze­ży­wa­ją, umac­nia­ją w sobie prze­ko­na­nie, że nie mają wpły­wu na rze­czy­wi­stość, któ­ra ich ota­cza. Łączy się to z obni­że­niem poczu­cia kohe­ren­cji. Dzie­ci nie roz­wi­ja­ją wewnętrz­nej spój­no­ści mię­dzy poczu­ciem zro­zu­mia­ło­ści, zarad­no­ści oraz sen­sow­no­ścią zda­rzeń. Kon­se­kwen­cją tego jest spa­dek inte­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej – trud­no­ści w kon­tak­tach z samym sobą i innymi.

Spraw­ca – dzie­ci wystę­pu­ją­ce w roli spraw­cy roz­wi­ja­ją wewnętrz­ne poczu­cie kon­tro­li. O ile jest ono czymś pozy­tyw­nym u więk­szo­ści ludzi, spraw­cy bul­ly­in­g’u „za bar­dzo” wie­rzą w swo­je moż­li­wo­ści kon­tro­lo­wa­nia oto­cze­nia, co utrwa­la w nich błęd­ny wzo­rzec zacho­wa­nia i rozu­mie­nia rze­czy­wi­sto­ści oraz życia spo­łecz­ne­go, cze­go kon­se­kwen­cją może być brak postę­pów w obsza­rze inte­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej, a tak­że w roz­wo­ju empatii.

Naj­więk­sze­go cha­osu w obsza­rze toż­sa­mo­ści doświad­cza­ją dzie­ci wystę­pu­ją­ce w roli ofia­ro-spraw­ców. Skraj­nie róż­ne prze­ży­cia nie pozwa­la­ją im na pra­wi­dło­wy roz­wój poczu­cia kohe­ren­cji. Wra­że­nie sen­sow­no­ści i zro­zu­mia­ło­ści rze­czy­wi­sto­ści jest chwiej­ne, co skut­ku­je zmien­no­ścią w obsza­rze war­to­ści i stan­dar­dów. W efek­cie dzie­ci te otrzy­mu­ją sprzecz­ne infor­ma­cje na temat wła­snej toż­sa­mo­ści, co może być ryzy­kiem roz­wo­ju zabu­rzeń zacho­wa­nia lub zabu­rzeń osobowości.

Wystę­po­wa­nie w każ­dej w powy­żej opi­sa­nych ról jest nie­bez­piecz­ne dla roz­wo­ju dziec­ka. Jeśli zauwa­żasz sygna­ły, któ­re mogą suge­ro­wać, że dziec­ko jest ofia­rą lub spraw­cą bul­ly­in­g’u war­to skon­sul­to­wać się z psy­cho­lo­giem lub psy­cho­te­ra­peu­tą dzie­cię­cym. W naszym cen­trum tym tema­tem zaj­mu­je się mię­dzy inny­mi mgr Mar­ce­li­na Ciszew­skamgr Doro­ta Sar­na.

Do zna­ków ostrze­gaw­czych bul­ly­in­g’u moż­na zaliczyć:

  • uszko­dze­nia cia­ła dziec­ka, jego ubrań czy przed­mio­tów, a tak­że czę­ste „gubie­nie”  przed­mio­tów osobistych
  • sil­ną nie­chęć dziec­ka do uczest­ni­cze­nia w zaję­ciach szkolnych
  • nagły spa­dek wyni­ków w szkole
  • obja­wy somatyczne
  • zmia­ny nastro­ju lub spa­dek samo­oce­ny u dziecka

Zaburzenia erekcji

Jed­ną z naj­czę­ściej wystę­pu­ją­cych dys­funk­cji sek­su­al­nych u męż­czyzn są zabu­rze­nia wzwo­du- utrzy­mu­ją­ca się przez jakiś czas nie­zdol­ność do utrzy­ma­nia wzwo­du prą­cia, unie­moż­li­wia­ją­ca odby­cie satys­fak­cjo­nu­ją­ce­go kon­tak­tu sek­su­al­ne­go. Z badań wyni­ka, iż w Pol­sce na tę przy­pa­dłość cier­pi oko­ło 1,5 milio­na osób. Wie­lu męż­czyzn przez wie­le lat funk­cjo­nu­je w tym pro­ble­mem nie lecząc go, tyl­ko część z nich zgła­sza się po pomoc do leka­rza. Czę­sto zda­rza się też tak, że zabu­rze­nie erek­cji jest dia­gno­zo­wa­ne przy oka­zji lecze­nia innych scho­rzeń. Może to wyni­kać z tego, iż zabu­rze­nia erek­cji są wsty­dli­wym pro­ble­mem, doty­czą­cym sfer intym­nych, powo­du­ją­cym ponad­to obni­że­nie poczu­cia wła­snej war­to­ści u męż­czy­zny. Nara­sta­ją­ce, nie leczo­ne zabu­rze­nia erek­cji mogą przy­czy­niać się nie tyl­ko do obni­że­nia poczu­cia wła­snej war­to­ści, ale i do lęku przed poraż­ką aż do uni­ka­nia kon­tak­tów sek­su­al­nych z partnerką

Przy­czy­ny zabu­rzeń erek­cji mogą mieć róż­ne pod­ło­że, zarów­no psy­chicz­ne, jak i orga­nicz­ne. Do czyn­ni­ków orga­nicz­nych zali­cza­my uszko­dze­nia oraz nie­pra­wi­dło­wo­ści w oko­li­cach ciał jami­stych, znaj­du­ją­cych się w prą­ciu, zabu­rze­nia hor­mo­nal­ne i neu­ro­lo­gicz­ne, uszko­dze­nia rdze­nia krę­go­we­go, usu­nię­cie gru­czo­łu kro­ko­we­go. Ponad­to zabu­rze­nia erek­cji mogą być obja­wem nie­któ­rych cho­rób, takich, jak cukrzy­ca, miaż­dży­ca, stward­nie­nie roz­sia­ne, cho­ro­by ser­ca, nerek czy nad­ci­śnie­nie. Zabu­rze­nia erek­cji są wywo­ła­ne rów­nież przyj­mo­wa­niem leków, takich, jak leki psy­cho­tro­po­we (w szcze­gól­no­ści leki prze­ciw­de­pre­syj­ne), diu­re­ty­ki, czy leki prze­ciw nad­ci­śnie­nio­we. Inny­mi czyn­ni­ka­mi mogą­cy­mi wpły­wać na erek­cję są alko­hol i papie­ro­sy oraz pode­szły wiek męż­czy­zny (wraz z wie­kiem mię­dzy inny­mi obni­ża się poziom testo­ste­ro­nu oraz zmniej­sza się prze­pływ krwi w cia­łach jami­stych prącia).

O czyn­ni­kach psy­chicz­nych może­my mówić wte­dy, gdy wyklu­czy­my czyn­ni­ki orga­nicz­ne. Ozna­cza to, że zabu­rze­nia erek­cji nie wyni­ka­ją z cho­rób, uszko­dzeń, przyj­mo­wa­nych leków czy innych nie­pra­wi­dło­wo­ści fizycz­nych, lecz ich przy­czy­na leży w psychice.

Zazwy­czaj do czyn­ni­ków psy­chicz­nych nale­żą lęk przed kon­tak­tem sek­su­al­nym, nie­chcia­ną cią­żą lub cho­ro­ba­mi wene­rycz­ny­mi, niskie poczu­cie war­to­ści, kon­flik­ty w związ­ku, depresja.

Gdy męż­czy­zna zde­cy­du­je się pod­jąć lecze­nie, pierw­szym jego eta­pem jest wyklu­cze­nie czyn­ni­ków orga­nicz­nych, mogą­cych wpły­wać na zabu­rze­nia erek­cji. (cho­ro­by, uszko­dze­nia cia­ła, przyj­mo­wa­ne leki, bada­nie pozio­mu hor­mo­nów). Naj­le­piej w tym celu skon­sul­to­wać się z leka­rzem sek­su­olo­giem, któ­ry skie­ru­je na odpo­wied­nie bada­nia oraz zapro­po­nu­je for­mę lecze­nia. Lecze­nie orga­nicz­nych zabu­rzeń erek­cji może być róż­ne. Naj­bar­dziej popu­lar­ne są leki tak zwa­ne­go „pierw­sze­go rzu­tu”, takie, jak Via­gra, Maxi­gra, Cia­lis i Levi­tra. Dzię­ki nim męż­czy­zna w okre­ślo­nym cza­sie (czas zale­ży od rodza­ju przyj­mo­wa­ne­go leku i waha się pomię­dzy 4 a 24 godzi­ny) jest w sta­nie osią­gnąć wzwód. Jeże­li leki te nie są sku­tecz­ne, moż­na zasto­so­wać inne meto­dy lecze­nia, takie, jak pomp­ki próż­nio­we, sto­so­wa­ne tuż przed roz­po­czę­ciem współ­ży­cia, zastrzy­ki, czy pro­te­zy ciał jami­stych prącia.

W sytu­acji wyklu­cze­nia czyn­ni­ków orga­nicz­nych, wska­za­ne jest, by męż­czy­zna udał się po pomoc psy­cho­lo­ga, bądź psy­cho­te­ra­peu­ty, spe­cja­li­zu­ją­ce­go się w zakre­sie zabu­rzeń sek­su­al­nych. Jeśli zde­cy­du­je się na pod­ję­cie psy­cho­te­ra­pii, umoż­li­wi mu to pozna­nie przy­czyn swo­jej dys­funk­cji a następ­nie roz­wią­za­nie ich.

Nale­ży pamię­tać jed­nak, iż poja­wie­nie się zabu­rzeń erek­cji nie musi ozna­czać prze­wle­kłej dys­funk­cji. Zabu­rze­nia te cza­sa­mi wyni­ka­ją po pro­stu ze stre­su, prze­mę­cze­nia, czy chwi­lo­we­go osła­bie­nia orga­ni­zmu. Zazwy­czaj szyb­ko ustę­pu­ją i w takiej sytu­acji nie nale­ży się nimi zbyt­nio stre­so­wać, ponie­waż dodat­ko­wy stres może tyl­ko przy­czy­nić się do ich nara­sta­nia. W takiej sytu­acji moż­na zasta­no­wić się nato­miast, co moż­na zro­bić, by pro­wa­dzić tro­chę zdrow­szy i spo­koj­niej­szy tryb życia i już nie­wiel­ka jego zmia­na może przy­czy­nić się do powro­tu peł­nej spraw­no­ści seksualnej.

Dyspareunia u kobiet

Kon­takt sek­su­al­ny, któ­ry powi­nien być źró­dłem przy­jem­no­ści, czę­sto pro­wa­dzi do bólu, cier­pie­nia i wie­lu przy­kro­ści. Jed­nym ze źró­deł tego cier­pie­nia jest dys­pa­reu­nia- prze­wle­kły, upo­rczy­wy ból, poja­wia­ją­cy się pod­czas współ­ży­cia w oko­li­cy narzą­dów płcio­wych. Ból może być zlo­ka­li­zo­wa­ny w róż­nych czę­ściach cia­ła, może to być ból w samych narzą­dach płcio­wych, na przy­kład w pochwie, jak i ból zlo­ka­li­zo­wa­ny w oko­li­cach narzą­dów a nawet w dol­nej czę­ści podbrzusza.

Ból może poja­wiać się albo przez cały czas trwa­nia sto­sun­ku, albo tyl­ko wte­dy, gdy docho­dzi do głę­bo­kiej pene­tra­cji pochwy przez czło­nek. Może być odczu­wa­ny jako tar­cie, pie­cze­nie lub nawet roz­ry­wa­nie. Jed­no­cze­śnie odczu­wa­ny ból nie wyklu­cza bra­ku pod­nie­ce­nia i prze­ży­cia orgazmu.

Dys­pa­reu­nię może­my podzie­lić na obja­wo­wą- powo­do­wa­ną przez czyn­ni­ki orga­nicz­ne lub psy­cho­gen­ną- przy­czy­na leży w psychice.

Dys­pa­reu­nia obja­wo­wa może być powo­do­wa­na przez róż­ne zmia­ny, czy nie­pra­wi­dło­wo­ści w orga­ni­zmie kobie­ty. Do naj­częst­szych nale­ży zapa­le­nie sro­mu i pochwy, spo­wo­do­wa­ne mię­dzy inny­mi drob­no­ustro­ja­mi, odczy­na­mi aler­gicz­ny­mi, podraż­nie­nia­mi che­micz­ny­mi czy antybiotykoterapią.

Bole­sność mogą powo­do­wać rów­nież sta­ny zapal­ne w oko­li­cy wewnętrz­nych narzą­dów płcio­wych- zapa­le­nie pęche­rza i cew­ki moczo­wej, cho­ro­by zapal­ne jelit, endo­me­trio­za, guz­ki jaj­ni­ka, mię­śnia­ki maci­cy. Inne to: wady wro­dzo­ne w obrę­bie pochwy, prze­pro­wa­dzo­ne ope­ra­cje w obrę­bie mied­ni­cy małej, zro­sty poope­ra­cyj­ne, czy przyj­mo­wa­nie nie­któ­rych leków.

Dys­pa­reu­nia czę­sto towa­rzy­szy kobie­tom w okre­sie oko­ło meno­pau­zal­nym. Wywo­ła­na jest wte­dy spad­kiem pozio­mu hor­mo­nów, zani­kiem ślu­zów­ki pochwy, zmniej­szo­nym zwil­że­niem pochwy i więk­szą podat­no­ścią na zaka­że­nia. Poja­wia się wte­dy ból w oko­li­cy sro­mu i pochwy.

Psy­cho­gen­na dys­pa­reu­nia może mieć wie­le przy­czyn. Po pierw­sze może być pew­ne­go rodza­ju obro­ną przez pod­ję­ciem kon­tak­tu sek­su­al­ne­go. Może poja­wiać się w sytu­acji z kon­kret­nym part­ne­rem- mamy wte­dy do czy­nie­nia z dys­pa­reu­nią wybiór­czą, lub w każ­dej sytu­acji, z każ­dym part­ne­rem- dys­pa­reu­nia uogól­nio­na. Róż­ny może być jej począ­tek- może trwać „od zawsze”, lub poja­wić się jako wynik lęku przed dozna­niem bólu, na przy­kład po prze­ży­tym bólu z przy­czyn fizycz­nych (współ­ży­cie pod­czas zapa­le­nia pochwy, pomi­mo odczu­wa­nia sil­ne­go bólu, może spo­wo­do­wać, że po ustą­pie­niu zapa­le­nia poja­wi się lęk przed sto­sun­kiem, któ­ry koja­rzy się z przy­kry­mi doznaniami).

Po dru­gie dys­pa­reu­nia może poja­wić się jako wynik dozna­nych ura­zów sek­su­al­nych, takich, jak zgwał­ce­nie, czy wyko­rzy­sty­wa­nie sek­su­al­ne w dzie­ciń­stwie. Zda­rza się rów­nież, że współ­wy­stę­pu­je z inny­mi dys­funk­cja­mi sek­su­al­ny­mi na przy­kład zaha­mo­wa­ne pod­nie­ce­nie sek­su­al­ne może powo­do­wać brak lubry­ka­cji (zwil­że­nia ścian pochwy) i tym samym przy­czy­niać się do bole­sno­ści pod­czas wpro­wa­dze­nia peni­sa do pochwy.

Cią­głe odczu­wa­nie bólu pod­czas sto­sun­ku czę­sto przy­czy­nia się do tego, że kobie­ta zaczy­na uni­kać kon­tak­tów sek­su­al­nych, ponie­waż seks jest koja­rzo­ny z bólem. Nie­chęć do kon­tak­tów sek­su­al­nych może prze­nieść się na oso­bę part­ne­ra, któ­ry w rela­cjach sek­su­al­nych zaczy­na budzić lęk i niechęć.

Kobie­ty stop­nio­wo mogą uni­kać jakich­kol­wiek piesz­czot ze stro­ny part­ne­ra, ponie­waż mogą one dopro­wa­dzić do sto­sun­ku. To przy­czy­nia się do poja­wie­nia się coraz więk­sze­go dystan­su intym­ne­go pomię­dzy partnerami.

U nie­któ­rych kobiet prze­ja­wia się to ina­czej- nie uni­ka­ją kon­tak­tów sek­su­al­nych, chcąc zado­wo­lić part­ne­ra, same jed­nak nie doświad­cza­ją przy­jem­no­ści w kon­tak­tach sek­su­al­nych. Mimo tego kon­tak­ty te mogą być dla nich czę­ścio­wo satys­fak­cjo­nu­ją­ce, gdyż peł­nią rolę wię­zio­twór­czą i są wyra­że­niem uczuć do part­ne­ra. Nie jest to jed­nak dobre roz­wią­za­nie, ponie­waż nie­le­czo­na dys­pa­reu­nia może przy­czy­nić się do roz­wi­nię­cia innych dys­funk­cji sek­su­al­nych zarów­no u kobie­ty- spa­dek libi­do, zabu­rze­nia orga­zmu, jak i u męż­czy­zny- zabu­rze­nia erekcji.

U kobiet, któ­re uni­ka­ją współ­ży­cia pro­blem zaczy­na nara­stać, gdy decy­du­ją się one na potom­stwo. Wte­dy naj­czę­ściej zgła­sza­ją się do specjalisty.

W takiej sytu­acji zazwy­czaj pierw­szym kro­kiem jest wizy­ta u gine­ko­lo­ga w celu wyklu­cze­nia przy­czyn orga­nicz­nych. Bywa wte­dy tak, że przy­czy­na bole­sno­ści, jeże­li jest orga­nicz­na, zosta­je szyb­ko usu­nię­ta. Czę­sto jed­nak oka­zu­je się, że z budo­wą i fizjo­lo­gią narzą­dów płcio­wych jest wszyst­ko w porząd­ku i powód bole­sno­ści nadal jest nie­zna­ny. Wte­dy przy­czyn nale­ży poszu­kać gdzie indziej.

Lecze­nie dys­pa­reu­nii róż­ni się w zależ­no­ści od tego, czy jej przy­czy­ną są czyn­ni­ki orga­nicz­ne czy psychiczne.

W przy­pad­ku dys­pa­reu­nii orga­nicz­nej, lecze­nie pole­ga przede wszyst­kim na usu­nię­ciu jej przy­czyn- przy­kła­do­wo wyle­cze­nie zapa­le­nia pochwy. Może zda­rzyć się tak, że mimo usu­nię­cia przy­czyn, ból pod­czas sto­sun­ku poja­wia się nadal, ponie­waż został on utrwa­lo­ny. Wte­dy moż­na zasto­so­wać żele znie­czu­la­ją­ce miej­sco­wo lub potrzeb­na jest psy­cho­te­ra­pia.

U kobiet w okre­sie oko­ło meno­pau­zal­nym lecze­nie pole­ga zazwy­czaj na sto­so­wa­niu hor­mo­nal­nej tera­pii zastęp­czej, środ­ków nawil­ża­ją­cych i żelów znie­czu­la­ją­cych miejscowo.

W przy­pad­ku dys­pa­reu­nii psy­cho­gen­nej zazwy­czaj sto­so­wa­na jest psy­cho­te­ra­pia, któ­ra pole­ga przede wszyst­kim na prze­pra­co­wa­niu roz­wią­za­niu trud­no­ści zwią­za­nych mię­dzy inny­mi z lękiem przed sto­sun­kiem, czy z ura­zo­wy­mi doświad­cze­nia­mi z prze­szło­ści (taki­mi, jak wyko­rzy­sta­nie sek­su­al­ne). W sytu­acji poja­wie­nia się bole­sno­ści, waż­nym jest, by nie zwle­kać z wizy­tą u spe­cja­li­sty. Lecze­nie dys­pa­reu­nii jest wyso­ko sku­tecz­ne, nie lecze­nie jej nato­miast może przy­czy­nić się do poja­wie­nia się wie­lu innych trud­no­ści, któ­re, im dłu­żej nie­le­czo­ne, tym sta­ją się sil­niej­sze i bar­dziej utrwalone.